Mamy trochę wojowania... W poniedziałek Peper odmówił jedzenia, raz jadł raz nie, po korekcji siekaczy było nawet lepiej ale dzisiaj rano przestał jeść i pić w ogóle, zabraliśmy go do Łodzi bo tam mamy najbliżej i najprawdopodobniej przyczyną był jeden złośliwie ustawiony trzonowiec. Pani Małgorzata od razu na miejscu go skróciła, dała nam wyprawkę do domu i świniak zaczyna normalnie zajadać

Trochę niepokoi nas malutkie zgrubienie na szyi, za kilka tygodni trzeba będzie skontrolować czy się nie powiększa i naszego grubaska najprawdopodobniej czekają badania tarczycy.
Zauważyliśmy też że Peper przestaje używać lewego oka... prawdopodobnie trzeba będzie je usunąć bo ma tendencję do powiększania się.
Obiecane zdjęcia

Fotki jeszcze z Torunia, w tle nasz podróżny samorobiony wybieg który doskonale zastępuje klatkę
V: Ej, słyszałeś że Peper...
P: Jak zamierzacie mnie obgadywać to ja spadam!
D: Peper! Zaczekaj! Nie ma się czego wstydzić, ja też się boję dźwięku nożyczek...
