Właśnie jej pichcę papkę.
Ona jest zdenerwowana okropnie cały czas, pewnie mało je. Już mniej więcej wszyscy wiedzą, że ona ma siedzieć w kapciochu i wara od niej, ale czasem wiedzę, że Trzmielucha ma dość jej jęczenia. Rano jak mnie zobaczyły i Murga wyleciała pierwsza mając jednak nadzieję na coś zielonego no i się tradycyjnie rozdarła, jak to ona, Apisia dała jej spokojnie w zęby i sama zaczęła popiskiwać. Niby ok, ale do tej pory Murga jednak nie była tak traktowana. Kresyda usiłuje na niej jeździć nadal, nota bene na Apisi też, ale chyba już wiadomo, że ona tak musi i niewiele z tego wynika dla hierarchii. Na pewno od adopcji Apisi się poprawiły nastroje generalnie, zwłaszcza jak Gruby wrócił żywy i cały, acz chudszy nieco ze szpitala. Ale Murga jest biedna. Wiedziałam, że tak będzie. Dla niej śmierć Grawy to katastrofa, tylko ona umiała tak ogarnąć stado, żeby Truśce było w nim dobrze. Nerwica Trusińskiej zaczęła się z początkiem choroby Grawisi. Od czerwca znaczy. Bo nagle szefowa jakby nie dowodzi i co teraz? Potem już cały czas się powtarzały epizody histerii, ale jednak tylko epizody. Zwłaszcza odkąd Grawitacja się ogarnęła, czyli tak od listopada do końca lutego, było zdecydowanie lepiej. Teraz bez podawania Truśce KalmAidu byśmy wszyscy równo w kaftanach wylądowali w Tworkach, a w szczególności Burakura, która nie sypiała ostatnio zbyt wiele, te nocne wrzaski wydobywają się z klatki, która stoi na komodzize bezpośrednio za jej wezgłowiem.
