poranny wyleż
pierwsza trawa w tym roku
kolejny wyleż
"patrz na moje poślady, czyż nie są piękne?"
powiem wam że Zosia w ciągu tych 3 lat zrobiła się tak "moja", że aż mi miło na sercu. nie sika na mnie już w ogóle, zawsze czeka aż ją włożę do klatki albo dam na koc. kiedy się kładę obok od razu podchodzi mi do ramienia i się kładzie obok szyi. kiedy ją biorę na ręce czy to w domu czy poza domem widzę w jej oczach zaufanie, tak jakby miała świadomość że z mojej strony jej już nic nie grozi. to niesamowite że zwierzę jest w stanie mnie obdarować większym zaufaniem niż jakikolwiek człowiek.
a Stefanka potrzebuje jeszcze czasu, ale widzę że przekonała się do przytulania. nadal ucieka przed moją ręką, wydaje mi się jednak że to kwestia jej charakteru, że po prostu nie jest takim pieszczochem. sama się nauczyła prosić o trawę na dwóch łapkach, tak jak i Zosia.
one są moją siłą napędową żeby wstawać, wyjść z domu do sklepu po jedzenie dla nich i do pracy żeby mieć pieniądze na to jedzenie. gdyby nie one to nawet nie chce myśleć gdzie bym była teraz. o ile w ogóle bym jeszcze była na tym świecie.
czeka mnie wizyta u psychiatry. ciężko stwierdzić czy mam nadzieję że będzie lepiej, nie wiem. chyba już nie mam nic do stracenia więc mi to bez różnicy.