Już wprawę ma

Maluchy wczoraj skończyły 2 tygodnie i na szczęście same jedzą.
Za to nowych zmartwień dostarczył Toffi. W nocy był niespokojny, jakby cos go bolało, co godzinę chciał wychodzić. Właśnie wróciłam od weta. Miał robiona krew, RTG, USG, pobraliśmy krew na wyniki w niemieckim laboratorium. Po południu znowu bierzemy krew na drugą próbke do Niemiec. Niby nic póki co nie widac oprócz niepokojących wyników ALP. Siedzę, wyję, boję się. A jak to nowotwór albo jaki Cushing? MAsakra. A ja juz nie wspomnę, że dobrze, że tam pracuję i mogę później zapłacić bo chyba bym na bank napadła. Ale zrobię wszystko, żeby go ratowac.