dzisiaj Zoska pokazala ze jednak madra z niej bestia.
jak mielismy stary piec jeszcze, to strasznie ciezko sie w nim rozpalalo. pewnego razu chlopak pojechal na wies a ja zostalam w domu wlasnie zeby rozpalic w piecu. chyba wrzucilam mokre drewno bo po chwili sie zaczelo dymic okropnie na caly dom. szkoda mi bylo tego drewna, bo nie mielismy wtedy zbyt duzo, wiec stwierdzilam ze dorzuce na szybkosci wegla i niech sie dzieje co chce. podczas dorzucania dymu juz sie zrobilo mnostwo, az mi lzy po policzkach lecialy. pootwieralam wszystkie okna i drzwi wejsciowe, spojrzalam na swinki (Andzia jeszcze zyla wtedy) - siedza oszolomione, przerazona zlapalam je w rece i wybieglam na podworko. po parunastu minutach sie ozywily, ale ile sie strachu najadlam to moje.
no i dzis rano chlopak moj dorzucil do pieca (mamy juz nowy ktory nie sprawia zadnych problemow), a ja z prosiakami lezalam w wyrku. jak tylko odrobina dymu doszla do naszego pokoju, to Zosia zerwala sie na nogi i schowala sie w moja koszulke. widocznie nadal pamieta ze dym to klopoty. Stefka w ogole nie zareagowala.
poza tym, to doszla paczka z Hipcia, zamowilam wieprzkom VL Muesli, zjedzone dosyc szybko i jeszcze ta nowa karme Brit dla swinek morskich. na poczatku pochrupaly ale teraz widze ze lezy. karma jest dosc miekka w porownaniu do np. Cavia Nature, wygladem przypomina CC. wzielam 300g dla testu takze jak nie posmakuje to zostaniemy nadal przy CN
