Dziś w nocy, ok. godz. 00.30 odszedł nasz Kiziu

Urodził się może we wrześniu 2012, lub wcześniej.. Trafił do mnie już jako dorosła świnka w marcu 2013r.
Mógł mieć zatem sześć lat, lub więcej.. Dość dużo, ale jak zawsze- ciężko się rozstać.
Miał być tymczasem, nawet dwa razy trafiał do adopcji (razem z Rudim) - zamieszkał najpierw w Sopocie, a potem w Szczecinie. Wracał do mnie jednak dość szybko, powodem była alergia. Kiedy wrócił po raz drugi, był już z powodu zaćmy prawie niewidomy. Zdecydowaliśmy, że zostanie z nami na zawsze. Decyzja była prosta, bo zawsze mieliśmy słabość do niego, zwłaszcza mój małżonek ze wszystkich świnek właśnie jego najbardziej sobie upodobał.
Kiziu był świnką pogodną, zupełnie bezproblemową i bezkonfliktową. Nie do końca był akceptowany przez swojego pierwszego kolegę Rudiego, więc od dwóch lat mieszkał z Polarem. Z nim było mu dobrze, spokojnie. Myślę, że był naprawdę szczęśliwy- i z nim i z nami. Troszkę niezależny, bo odpychał głową rękę, ale potrafił wylegiwać się w zgięciu łokcia i czerpał z tego wyraźną przyjemność.
Nigdy nie chorował, zawsze był duży i puchaty. Ząbki do końca miał idealne. W ostatnich tygodniach zaczął spadać na wadze.
Byliśmy u dr Judyty- poza wiekiem nie było się do czego przyczepić. Byliśmy także w czwartek, cztery dni temu. Kiziu ważył już tylko 829g. Był wyraźnie słabszy i taki kruchy. Ząbki minimalnie mu przerosły, bo jadł mniej i nie ścierał ich, poza tym wszystko wydawało się być "w normie wieku". I pewnie było.. Pogorszenie przyszło wczoraj- Kiziu gasł spokojnie, pomału, jak taki płomyk świecy..
Żegnaj Kochanie..
Tak jak żył, tak umarł- po cichutku. Wiedziałam, że odchodzi, był czas, by się pożegnać, a i tak boli..
Kiziulku, dziękujemy za te wszystkie lata. Zapamiętamy Cię na zawsze.
I już tęsknimy.
