Słodki był Karmelek II, ale raptem trzy dni, pojechał z Siulą do Poznania, przemiły chłopak, niech mu się szczęści!
Dzisiaj odbyło się spotkanie na szczycie - Samosa i Espresso. Nie pogryźli się!

jestem pod wrażeniem, spodziewałam się wartkiej zęboakcji, a tymczasem nastąpił raczej slapstick - ile razy Espresso usiłował przelecieć Samosa, tyle razy Samos kopał go celnie tylną nogą, a czasami nawet obiema. Uśmiałam się jak norka, no i bardzo się cieszę, bo to dobrze rokuje dla obydwu i ich przyszłych towarzyszy.
Maluchy chore, na penicylinie, słabiutkie...robię, co mogę - dokarmiam, witaminizuję, a one jakoś niebałdzo... ech.
Loczkotropia w stanie stabilnym.
