A tak, to prawda.
W sobotę, 22 września byłam na kontroli ze świniami- uzbierało mi się 10 sztuk (z moich i tymczasowych). Całe szczęście, że pojawili się Ewa i Michał i dopomogli mi się zapakować z powrotem do auta

. Przy odpowiednim poustawianiu transporterów zmieściłam się tam i ja.
Najważniejsza wiadomość jest taka, że Polar, który jednak nadal sukcesywnie chudnie i stał się długą i cienką sznurówką (ma już jedyne 900g) - ma jednak guza na tarczycy i to już całkiem niemałego.

.Tak, że przyczyna jego stanu jest teraz ewidentna.
Jutro jedziemy na zabieg. Oczywiście boję się jak diabli, ale nie ma wyboru.
Artu i Tamu nadal bez zmian. Nadziąślaki u Tamu jakby się zmniejszyły (?), więc na razie ich nie ruszamy.
W najgorszym stanie ogólnym (ale to już stan przewlekły) jest Artu- waga 640g(!). Zęby ma w fatalnym stanie, każdy rośnie w inną stronę. Nawet siekacze zrobiły się takie grube, masywne. I rosną jak głupie, bo przycięte dwa tygodnie temu celowo zbyt krótko, teraz były już bardo przerośnięte. U Tamu z resztą podobnie, choć jego siekacze z kolei nabierają rotacji i zawijają się do środka (górne). Tak, że jednym słowem są to świnki do dożywotnich korekt, maksymalnie co 2 tygodnie.
Wychodziły mi świnki z podobnych tarapatów, ale tu już się chyba nic nie da zrobić, bo trwa to zbyt długo.
Na razie skupiam się na Polarze i jutrzejszym dniu.