Chłopaki wcinają ciacha, aż miło. Następnym razem jak im dam, to nagram, bo wygląda to dziwnie. Drops próbuje wylizać mokry środek, a Cosiek ucieka pod kocyk trzymając w zębach ciacho (wielkości "ludzkiego" ciastka) niczym pies z frisbee
Dzisiaj znalazłam kulę smakulę na środku pokoju. Cosiek musiał nieźle się zagapić, skoro wyturlał ją aż z klatki. Do tego była pusta
Dortezka, daj im, bo jak zaczają, to trochę może zadek ruszą
Tak myślę cały czas, co zrobić, żeby Cosiek mniej się bał człowieka. Może taki jego urok, ale jak za każdym razem jak się ruszę on ma spierdzielać pod kocyk to tak trochę nie bardzo

Myślę, żeby zacząć z nim pracować bardziej jak z psem, niż świnką - spróbować czegoś go nauczyć? Na psa takie coś ma dobry wpływ, może tej inteligentnej turbobestii też by to dobrze zrobiło?
