Strona 3 z 12

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 05 sty 2015, 22:54
autor: joaś
No właśnie odkąd się włączyłam w ta dyskusję to myślę i myślę i nie mam pomysłu jak z tym liczeniem... ale ja rzadko mam pomysły na liczenie, wolałam zapytać ;)

Troszkę niejasno napisałam. Nie chodziło mi o zasady = wymagania co do warunków i zaopatrzenia świniaków, bo tu się zgadzam na całej linii z Wami. Myślę tylko o zasadach sprawdzania potencjalnego świnkobiorcy. Czyli - często obgadywanego tematu WPA. Nie jestem po prostu przekonana na ile taka wizyta może faktycznie, realnie potwierdzić dobre warunki w domu. Porcello, ja wiem, że to nic strasznego ;) zastanawiam się tylko na ile to jest faktycznie potrzebne, a wiem, że wielu ludzi to zniechęca. Nie poradzisz, podpisanie umowy - pewnie, zapewnienie warunków - jasne, ale żeby obcego ludzia do domu wpuszczać to już nie. I myślę sobie, że dużo ludzi właśnie z tego powodu rezygnuje (ja znam trzy), a skoro na 50 wizyt tylko dwie były negatywne... po prostu nie wiem, czy robienie WPA nie działa bardziej na niekorzyść, bo odstrasza. A jeśli ktoś zadaje sobie trud wlezienia na stronę, wyszukania świnki, napisania wiadomości, odpisania na wiadomość, pojechania po świnkę to może to wystarczy? Ja bym zrezygnowała z WPA. Ale to Wy ratujecie świnki :)
To taka jest moja sugestia, ale ponieważ brakuje mi liczbowych argumentów :P to na tym zakończę głoszenie uwag swych, dziękuję za miłą dyskusję, że tak wersalem trącę :shakehands:

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 05 sty 2015, 23:04
autor: JaAnia
Nie wiem w jakim celu dajecie się wkręcać w dyskusje o niczym.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 05 sty 2015, 23:24
autor: Lilith88
joaś ale nie bierzesz pod uwagę, że tak dużo ludzi pozytywnie przechodzi WPA dlatego, że Ci co by jej nie przeszli rezygnują jak o niej słyszą. Moim zdaniem większość ludzi właśnie dlatego burzy się na wizytę, bo nie ma odpowiednich warunków, powiedzieć mogą, że mają klatkę 100x200, a latem piękny wybieg na świeżym powietrzu, bo mają dom z ogrodem, że w domu żaden kabel na ziemi nie leży i w ogóle cuda niewidy ale bez WPA to co na słowa ma ktoś w to wierzyć? Przecież tak na prawdę może mieć ledwo 80 cm klatkę albo nie daj boże węża.. Uważam, że jeśli ktoś jest szczery i nie ma nic do ukrycia to takie spotkanie mu w niczym przeszkadzać nie będzie, bo niby czemu? Tobie przecież nie przeszkadzało ;) Mi osobiście sprawiło przyjemność, bo sobie pogadałam z kimś kto kocha zwierzątka tak jak ja :D

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 05 sty 2015, 23:33
autor: porcella
@JaAnia - to nie jest o niczym.
@joaś ma swoje racje.
Myślę tak: chyba niedobrze jest z naszym społeczeństwem, skoro ludzie odmawiają wejścia do domu obcej osobie, nawet reprezentującej organizację, identyfikowanej z imienia, nazwiska i dowodu osobistego, że nie wspomnę o legitymacji. Jesteśmy zdaje się na szarym końcu jesli chodzi o wzajemne zaufanie...
Rozumiem, że chodzi o bezpieczeństwo, ale prawdopodobieństwo, że członek stowarzyszenia zajmującego się świnkami morskimi (czyli z definicji świr, prawda?) doniesie złodziejom o bezcennej porcelanie po babci, którą wypatrzył w serwantce jest naprawdę znikome.
Owszem, zdarzają się WPA w kawiarni, ale naprawde wyjątkowo i wyłącznie po poprzednim dokładnym kontakcie.
Jeżeli zapisujesz dziecko do szkoły, jedziesz z biurem podróży na wakacje, jedziesz tramwajem - zawsze zawierasz z tymi po prawniczemu mówiąc, "podmiotami" jakąś umowę, niekoniecznie pisaną, i zawsze istnieje tam jakiś regulamin, do którego nalezy się stosować. Chcesz jechać tramwajem, to nie możesz pić alkoholu, głośno śpiewać, ani leżec na środku.
W szkole dziecko ma określone obowiązki. i tak dalej.
SPSM ma swoje wymogi - naprawdę nieprzesadne - jednym z nich jest bezpośredni kontakt z osobą adoptującą, najlepiej w jej domu. Pomijam sytuacje, kiedy nowy dom ma rekomendację np. od innych organizacji, co sie zdarza.
Nie wydamy świnki do domu ze złym psem, rozwydrzonymi dzieciakami, które mogą ja uszkodzić, czy takiego, który rbedzie pewnie oszczędzać na karmie i weterynarzu. Ani do hodowcy gadów ;)

Możemy w procedurach adopcyjnych podkreślić, że nasi wolontariusze zobowiązani są do zachowania tajemnicy w stosunku do osób trzecich na temat tego, co w domu widzieli i że dane osobowe ludzi kontaktujących się z nami są chronione. Nie wiem, co jeszcze.
@joaś - wyobraź sobie, że musisz oddać swoich chłopców. Bo musisz i już. Oddałabyś ich bez dokładnego sprawdzenia - komu? Bez poznania tej osoby? Bo ja - nie.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 0:12
autor: Beatrycze
To może jeszcze ja swoje trzy grosze.
Pisała do mnie dziewczyna, studentka weterynarii, mająca dwie świnki w dwóch setkach. Chciała dobrać młodą do jednej z tych dwóch, bo podobno one razem nie mogły być. Powiedziała, że ma koty (dla mnie kot nie jest przeszkodą, bo sama mam dwa).
I czego chcieć więcej? Znająca się na rzeczy, kochająca zwierzęta i gdybym jej tą świnkę wydała bez wizyty, to bym nie wiedziała, że kotów w domu było 20-30 ? Nie wiem, bo się tak kręciły, że trudno było policzyć, smród z kilku kuwet i jak moja malutka Tsunami ( w lecznicy siedziała tydzień pod jakąś specjalną lampą, żeby jej grzyba wyleczyć, potem u mnie w kotłowni sama kilka dni, żeby się moje nie pozarażały) i ja miałabym ją w ciemno komuś wydać?! Tyle leczenia, cierpienia, żeby potem siedziała w klatce, na której by leżało kilka kotów i ze smrodu można się było udusić?
Wybaczcie, ale nie wyobrażam sobie, żeby świnka ode mnie poszła do kogokolwiek bez wizyty PA. Sama robię jeszcze wizyty w sprawie adopcji psów i zawsze jestem przyjmowana mile, szczerze , przy herbatce albo soczku. Jakie to my jesteśmy osoby z ulicy, kiedy na umowie jest moje imię, nazwisko, nr dowodu , adres i nr telefonu. Jeżeli ktoś jest taki ostrożny, że nie chce wpuścić członka czy wolontariusza, to sorry, niech idzie do sklepu czy na allegro . Takim ludziom ja nie ufam i świnki czy psa bym nie wydała.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 0:32
autor: Snajperka
Witajcie dziewczyny!
Przepraszam, że zabiera głos choć nic na forum nie znacze, ale...
Jestem dość dobrze zorientowana w temacie adopcji, głównie psów jednak. I wiem, że choć sama polecam innym adoptowanie zwierzak ów ze schronisk czy fundacji, to sama obecnie bym WPA do domu nie przyjęła, oraz z kolejną osobą nie podpisalabym umowy adopcyjnej. :-)
Umowy dlatego, że raz moje dane wyciekły do sieci, a osoba z którą podpisywalam umowę okazało się że działa solo, bez powiązania z żadną fundacją, choć reczyla że z takowej jest, a pies był na stronie adopcyjnej.
Kolejne powody to to, że widziałam jak działają PA u psów i nie zaufam już nigdy takowej. Osoby najczęściej to fakt, wolontariusze, ale bez żadnego szkolenia wewnątrz organizacji, które by ich przygotowało do takiej pracy, miłośnicy, którzy zawsze wszystko wiedzą lepiej, choć sami mają braki w podstawach ( np. Przekazywanie informacji o najlepszej z karm RC). Czy omawianie warunkow na otwartym forum. Warunków jakie są w mieszkaniu, czy wyglądu osoby.
Mi coś takiego nie odpowiada, dlatego rezygnuje z wszelakich adopcji i kieruje ludzi do schronisk czy na olx. Albo do bardzo zaufanych fundacji.

Także oglądając adopcje i z jednej i z drugiej strony, rozumiem osoby które nie chcą WPA.
I nic nie mam do waszej organizacji, żeby nie było. Nie znam, nie oceniam. Mówię tylko, że WPA nie zawsze jest przyjemną kawą ze zwierzolubem. :-)
Pozdrawiam.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 0:38
autor: joaś
Lilith88 pisze:joaś ale nie bierzesz pod uwagę, że tak dużo ludzi pozytywnie przechodzi WPA dlatego, że Ci co by jej nie przeszli rezygnują jak o niej słyszą
i dlatego pytałam, trochę głupio, o te wyliczenia. bo tego nie wiem. wiem, że są osoby, które rezygnują chociaż spełniają warunki - tylko też nie mam pomysłu jak sprawdzić jaka to jest część...

Co do wpuszczania obcych ludzi do domu - coraz częściej to nie jest kwestia bezpieczeństwa tylko zasada - mój dom, moja twierdza. Wszystkie sprawy nierodzinne załatwia się poza domem. Mam kolegę, który do domu wpuszcza tylko kilku przyjaciół. Z nami, "niższym kręgiem" spotyka się w kawiarni... we własnym bloku. Świr? Możliwe. Coraz więcej takich świrów, coraz rzadsze jest "wpadnij do mnie". Takie czasy. Ludzie bronią jaskini. Nie ze strachu przed szeroko pojętym złodziejem, dla zasady, bo w domu ma być spokój.

Ja się zgadzam z wymaganiami Stowarzyszenia i jak najbardziej popieram to, że zasady są. Jak piszę, mam przemyślenia na temat WPA, ale zdecydowałam się na adopcję, a zatem zgodziłam się na wszystkie warunki - bez marudzenia :)
porcella pisze:@joaś - wyobraź sobie, że musisz oddać swoich chłopców. Bo musisz i już. Oddałabyś ich bez dokładnego sprawdzenia - komu? Bez poznania tej osoby? Bo ja - nie.
Oczywiście, że nie. I jak pisałam, na tym poziomie rozumiem DT. Bo jesteśmy ludźmi, mamy emocje i podchodzimy do tych zwierzaków z sercem. Myślę tylko, że jako Stowarzyszenie powinniście częściej używać argumentów... wypranych z emocji. Bo działacie i jesteście poważną organizacją, całkiem przecież sporą. Wiem, że to brzmi jakbym była bez serca ale szukam takich argumentów również po to, żebym mogła swoim znajomym zamknąć paszcze. A dla ludzi z boku tekst "bo my kochamy te zwierzątka i dbamy o nie w DT" nic nie znaczy. I tak, można machnąć ręką na takich ale przecież o edukowanie ogółu też Wam chodzi.
porcella pisze:Możemy w procedurach adopcyjnych podkreślić, że nasi wolontariusze zobowiązani są do zachowania tajemnicy w stosunku do osób trzecich na temat tego, co w domu widzieli i że dane osobowe ludzi kontaktujących się z nami są chronione.
I to jest konkret. To jest coś, czego można użyć, nawet w rozmowie z zimnymi draniami (również, jak widać, ze mną). "Nie chcesz WPA? Jeśli boisz się, że odwiedzający nie uszanuje twojej prywatności, to mamy w procedurach taki zapis...". Jakże poważniej brzmi od "Nie chcesz WPA? Zrozum, DT poświęciło czas tej śwince, a Ty przecież nie masz nic do ukrycia..." Rozmawiamy o umowie, dokumentach, rozmawiajmy bez sentymentów.

I jeszcze jeden pomysł, po przeczytaniu posta Beatrycze. Może warto takie historie udostępnić? Bo takie właśnie negatywne WPA są (przynajmniej dla mnie) jak najbardziej sensownym argumentem ZA.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 0:39
autor: Snajperka
Ach. I zapomnialam dodać. Jako osoba niegdyś prowadząca DT jak najbardziej rozumiem i popieram WPA. Jednak czekam, aż nie będzie tego robiła pierwsza lepsza osoba z ulicy, a ktoś kogo będę mogła rozpoznać np. Po legitymacji członkowskiej z podbitą pieczatka stowarzyszenia, czy sprawdzić na oficjalnej stronie, że ta osoba ma wiedzę, jest członkiem i to nie jedynie przez nick na forum.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 0:47
autor: porcella
Jasne.
No ale u nas wizyt nie robią "forumowicze", tylko wolontariusze (brązowe nicki), albo czlonkowie stowarzyszenia (seledynowe). Mamy legitymacje! I owszem, byłam legitymowana na WPA nb przez Panią, która sama działa w organizacji pozarządowej. Nikt mnie tak nie wymaglował, jak ona :-)
Zostanie członkiem stowarzyszenia nie jest łatwe - sprawdź w naszym statucie. Raczej już trzeba mieć sporą wiedze i praktykę.

Ale: "już nigdy"? Bo ktos się okazał oszustem?
Cóż - mozemy pewnie stworzyć system bardziej przejrzysty. Ale - to my zostawiamy swoje dane.
Wasze dane nie są nigdzie rejestrowane! Nasze archiwum jest wyłącznie zbiorem papierowych umów.

@joaś - czyli trzeba coś zmienić w procedurach pod kątem zabezpieczenia danych i "interesu" adoptującego. Da się. I tak mamy pewne zaległości.
I pewnie napisać, kto te wizyty przeprowadza, że tylko osoby "z licencją na wizytowanie", a nie każdy sobie.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 0:48
autor: kimera
Z tego, co wiem, WPA może przeprowadzać tylko członek stowarzyszenia z legitymacją. Taka osoba musi dysponować odpowiednią wiedzą, być pełnoletnia i uprawniona do występowania w imieniu stowarzyszenia. O legitymację jak najbardziej można prosić przed wpuszczeniem osoby do siebie. Poza tym, zawsze na wizytę umawiamy się wcześniej i jest czas, żeby sprawdzić daną osobę. Nie robimy niezapowiedzianych nalotów :).