Dzisiaj o 18:05 pożegnałam Demolkę... Serce pęka, gdy to my musimy bawić się w Boga... Nowotwór to straszne dziadostwo...2,5 tyg. to czas w którym nagle wszystko się zmieniło... Jestem wdzięczna Pani weterynarz za słowa "Dziękuję, że nie czekali Państwo zbyt długo...", za delikatność w tej trudnej dla mnie sytuacji... za delikatny opis procedury, który choć znałam dodał mi otuchy... Dziś moja kruszynka już się nie obudzi...ale wiele wniosła do mojego życia...radości i wiary, bo pamiętam jej początkowy lęk, syczenie...i to jak z każdym miesiącem się zmieniała... Dziś Pani weterynarz mogła powiedzieć, poradzimy sobie spokojnie z chomisią...jest taka łagodna...
Zdjęcie z pierwszych wspólnych miesięcy...
