Nie powinny zgnić!
Wstawiam je w lodówce do kubka z odrobiną wody główkami do góry i tak postoją parę dni.
Szparagi wolę zielone. Ale i jedne i drugie dziele na część jadalną od razu i "zupną".
Każdy szparag łamię w tym miejscu, w którym się sam chce złamać, górkę, zwykle niewymagającą obierania, gotuję króciutko na jarzynkę, smażę na śniadanie z jajecznicą, dorzucam po obsmażeniu do salaty, makaronu... Co serce podpowie.
Niedawno jadłam sałatę zieloną ze szparagami (m. in) i dresingiem musztardowo-rabarbarowym, wiecie, że świetny?!
A części "zupne" obieram i dorzucam do podgotowanej bazy warzywnej z przewagą pora i pietruchy, żeby zupa była zielona, po kilku minutach miksuję i tyle. MMmmmmmmmm

Teraz nie używam żadnego tłuszczu, ale generalnie są zwolennicy masła i zwolennicy oliwy do szparagów. No i mam zięcia z Nawarry, która jest ojczyzną najlepszych szparagów i najlepszej papryki, więc muszę mieć opanowane te kulinarne kwestie.
@Kimero, też swoją wyciągnęłam, a Twoja jest zwykła, czy ślimakowa?
Ostatnio podano mi też sposób na blonnik do wzbogacania i slodzenia potraw - trzeba w piekarniku wysuszyć rozłożone na papierze wióry od soku - z marchewki, albo jabłka - takim proszkiem mozna posypywać surówki i inne potrawy.