Dzisiaj rano znalazłam Wiórka w stanie agonalnym. Jedynym wyjściem było przyniesienie ulgi maluchowi poprzez uśpienie. Nie mam jeszcze wyników sekcji, jak się wszystkiego dowiem to poinformuję. Na razie wiele wskazuje na wylew.
Był ze mną pół roku, przez co ciężko mi przychodzi pisanie o tym, że już go nie ma. Był silną i walczącą świnką. Walczył do końca, wczoraj wieczorem żarłocznie szarpał kratki aby dostać jedzonko. Nic nie wskazywało...
Dziękuję osobom, które pomogły w jego leczeniu i utrzymaniu finansowo, materialnie a także okazując mi wsparcie w postaci rady.

Żegnaj maluchu, za tęczowym mostkiem wszystko będzie lżejsze, lepsze i smaczniejsze.
Z nami został Fredi, któremu będę szukać najlepszego domu pod słońcem. Chciałabym aby trafił do kogoś znajomego, abym mogla podziwiać jego pyszczek chociażby na zdjęciach. Na razie Fredi ma się dobrze.