Strona 18 z 50

Re: Bruno- poparzony ? i Lu :D

: 03 lis 2015, 9:10
autor: dortezka
i jak się czujecie oboje dziś? mam nadzieję, że oboje lepiej :fingerscrossed:

pokazałam wczoraj mojemu Małżowi to ostatnie zdjęcie Bruna.. w szoku był. Mówię mu, że to u weta i czy on sobie wyobraża, że nasza któraś Pipka tak wychodzi od weterynarza.. stwierdził, że musieliby go chyba w pierdlu zamknąć..

Czy tego nie da się jakoś prawnie załatwić? wet musi przecież jakoś za to odpowiedzieć..

Re: Bruno- poparzony ? i Lu :D

: 03 lis 2015, 20:48
autor: natalia.k
Byłam dziś na kolejnej wizycie kontrolnej.Dalej podajemy antybiotyk, smarujemy,spryskujemy...
Martwi mnie ta głęboka i rozległa martwica przy lewej tylnej nóżce bo tam jest najgorzej. Drugie miejsce to między uszkiem a okiem gdzie martwa tkanka też zaczyna odchodzić,nie wiadomo jaka jest głęboka, pan doktor martwi się o mięśnie dzięki którym Bruno żuje jedzonko...

Wczoraj po tym jak spadła mi gorączka byłam wstanie nawet usiąść na podłodze i popatrzeć na chłopaków. Cały dzień jednak przeleżałam, 40 stopni jednak człowieka wykańcza :|
Dziś trochę lepiej ale żołądek boli i jakoś nie mam apetytu. Od jedzenia i zapachów mnie odrzuca.

Dobita jednak jestem bo całkiem inne plany miałam na wolne dni. W czwartek powrót do pracy i to na 12 godzin... w najbliższym czasie będą tak robić prawie ciągle :| Moje badania krwi pod kątem tarczycy wszyły trochę źle. Czekają mnie następne no i usg. Eh. Nie ma się z czego cieszyć.

Re: Bruno- poparzony ? i Lu :D

: 03 lis 2015, 21:08
autor: Asita
Mam nadzieję, że Brunek wyjdzie z tego bez większych strat :fingerscrossed: mocno kciukam za Was :fingerscrossed:

Re: Bruno- poparzony ? i Lu :D

: 03 lis 2015, 21:17
autor: katiusha
Trzymam :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed: mnie też choroba zjadła..

Re: Bruno- poparzony ? i Lu :D

: 04 lis 2015, 13:29
autor: megi8989
Jak patrze na rany Brunona to aż mnie ściska - jak on musiał cierpieć jak go to 'urządzenie' parzyło...może wysłać te foty gdzieś w Polskę poradzić się jeszcze jakiegoś speca od tkanek ?
A Ty Natalia jak wydobrzejesz to musisz sprawę nagłośnić - lekarz musi pokryć koszty wydatków, powinien przedstawić jakieś dokumenty na utylizację tego "szajsu" albo naprawę, a jak nie to się szkrobnie gdzie trzeba - do gazety, na forach gliwickich i mu się zrobi niezłą reklamę. Tak być nie może. Idziesz do weta, ufasz mu, powierzasz swojego najukochańszego przyjaciela a on co...Ty się znasz, o Bruna walczysz - ale ile jest ludzi,dzieci co potem jeszcze da sobie wmówić, że "taki wypadek się zdarzył i trzeba go uśpić teraz bo cierpi"...aż mi się krew gotuje,psełdo weterynarze...
Jak nie masz siły, czasu i ochoty walczyć z wetem to daj namiary - się mu przedstawi sytuację i nakłoni do partycypacji w kosztach. Zdjęcia Bruna zostawiaj - to jak będzie się mu opinie pisać to się foty dołączy.


A może ktoś zna jakąś nietypową metodę leczenia która mogłaby pomóc Brunkowi? Jakiś lekki, może zagraniczne? To się zrobi jakiś bazarek czy coś żeby pomóc dziewczynie walczyć o przyjaciela. Sorry że pytam, ale dajesz Natalia radę finansowo teraz? Może coś Ci potrzeba z jakiś środków higienicznych dla Bruna? Jak coś to mów, ja obecnie jestem bezrobotna ale jakieś zapasiki mam to jak coś chętnie Ci pomogę, popytam znajomych, rodzinę.

Re: Bruno- poparzony ? i Lu :D

: 04 lis 2015, 13:48
autor: dortezka
też myślę, że mimo wszystko, mimo wprowadzonego leczenia warto wysłać fotki do wawy np i popytać innych wetów.. może będą mieli jeszcze jakieś lepsze pomysły jak pomóc maluchowi by szybciutko wyzdrowiał :fingerscrossed:

Re: Bruno- poparzony ? i Lu :D

: 04 lis 2015, 15:01
autor: sosnowa
Fakt. Kto z wetów jest dobry w takich przypadkach? Ma ktoś pomysł?

Re: Bruno- poparzony ? i Lu :D

: 04 lis 2015, 15:34
autor: anka
Ponoc fantastyczny na takie rany jest miod leczniczy http://www.cefarm24.pl/17502,activon-tu ... -25-g.html przyspiesza leczenie sie ran,a na pewno nie zaszkodzi.Oczywiscie trzeba to skonsultowac z dobrym weterynarzem.

Re: Bruno waleczny i Lu wiercipięta:D

: 04 lis 2015, 17:40
autor: natalia.k
Mój stan psychiczny jest coraz gorszy- wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Ciągle chce mi się płakać.
Czekam z utęsknieniem na wypłatę. Musze długi spłacić, mieć na dalsze leczenie i odłożyć na wesele do którego zostało nie całe 7 miesięcy. Gdyby nie mój TŻ chyba już dawno bym się poddała. Wczoraj ku mojemu zaskoczeniu przywiózł wraz z paką siana ALOES! :love: teraz jeszcze muszę ogarnąć jak tego użyć. Martwa skóra przy tylnej łapce i uchu zaczynają odchodzić...nie wiem co będzie dalej. Nie da się ani skóry w żaden sposób naciągnąć ani przeszczepić. Nie liczę na dzień dzisiejszy ile wydałam od czasu zabiegu. Co do weterynarza to kontaktuje się ze mną, pyta o stan Bruna.
Ja nie jestem taka waleczna, nie będę go oczerniać bo teraz ważniejsze jest dla mnie zdrowie Bruna i nie mam siły żeby komuś psuć reputacje.
Znam gorszych weterynarzy -np. weta który nie zauważył u mojego psa ponad rok temu guza w gardle który uniemożliwiał mu jedzenie, a ten przy pierwszej wizycie to zauważył i dzięki niemu Łoker był ze mną parę miesięcy dłużej...

Jeśli znajdę tylko siłę to poproszę może o jakieś namiary na weta który się zna na poparzeniach i będziemy konsultować.
Lu jakiś markotny i smutny, nie m z kim brykać młodzieniaszek mój płochliwy...
Waga Bruna to 948 g. Nie spada znacznie z wagi tylko trochę. Apetyt ma. Ciągle wcina karmę,siano,suszki i warzywka.

Musze na chwile wyjść z domu jak wrócę to dodam zdjęcie uszka Bruna.

Potrzebujecie coś przetransportować do Krakowa w sobotę? TŻ ma rozdanie dyplomów więc jadę z nim.

Bardzo wam dziękuje za te całe wsparcie!

A musze dla Lu kupić drugi tunel podwieszany bo siedzi w nim Bruno a ten mały straszek się wciska...połączyłam ich, nie miałam serca żeby siedzieli w osobnych klatkach, mama też narzekała na syf w pokoju...

Re: Bruno waleczny i Lu wiercipięta:D

: 04 lis 2015, 21:33
autor: Asita
Aloes to chyba odcinasz kawałeczek i ciśniesz jak gąbeczkę, maziasz po rance. Z doświadczenia powiem, że weci są bardzo chętni do współpracy przez mail. Nikt mi jeszcze nie odmówił pomocy. Jeden to mnie nawet przeprosił, jak zapomniał odpisać. Pisz do medicavetu w Wawie, albo do Ogonka. Na pewno odpowiedzą.