Tak, dzięki Bogu wczoraj znalazłam ich całych i zdrowych. Mam wrażenie, że pomimo Gniewkowego turkotania co jakiś czas sytuacja się stabilizuje

Nie widzę u żadnego z nich agresji, a to chyba najważniejsze.
Wczoraj przyszła paka z ziółkami i karmą, więc miały wyżerę na 102
Franuś nie woła Gniewka piskami, ale zauważyłam że dużo, dużo więcej gada i wydaje mnóstwo różnych dźwięków, których kiedyś nie słyszałam. Obaj jeszcze zwiewają, gdy za szybko otworzy się klatkę, ale jak mówię do nich spokojnie i cicho bardzo chętnie słuchają
Myślę, że powoli zbliża się chwila gdy będzie można powiedzieć, że ich łączenie przebiegło dobrze. Oczywiście ja i tak się będę martwić, bo ja mam zamartwianie we krwi, czy np. im nie przejdzie, a potem żeby nie zachorowali itp. itd
Pulpecjo napisz kiedy się znowu spotykamy?
