Wiem co czujesz, u nas nowotwór szybko powalił Kreseczkę, przez dwa tygodnie miałam nadzieję wbrew wszystkiemu, bo do tej pory jakoś się zbierała, ale przyszedł dzień, w którym zrozumiałam, że dla niej życie już jest tylko męką i pojechałyśmy w ostatni raz do wetki. To była moja najtrudniejsza decyzja. Trzymaj się jakoś

Dla Kasi

, teraz na pewno nie cierpi i biega z Zuzią, Kreseczką, Misią i innymi prosiaczkami.