Strona 143 z 743

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 11:10
autor: Siula
Asita pisze: A wczoraj mi znajoma powiedziała, że 33 lat (tyle kończę w tym roku) to jest najlepszy moment na zmiany :lol:
Dobrze mówi!
ANYA pisze:Slicznie wygladasz.
Nie wiem o Co wam chodzi z tym wiekiem. Ja za pare dni bede miala 37. Zawsze pracowalam jako admin I postanowilam isc dalej sie ksztatcic zeby cos zmienic :like: I tak od paru lat jestem studentka. Jeszcze w Polsce studiowalam informatyke. Tutaj informatyke w biznesie a teraz human resources management. We grupie mam tez osoby po 40 wiec nigdy nie jest za pozno na zmiany :D
No dokładnie o tym pisałam. Nigdy nie jest za późno na zmiany! ;)
Tak więc Asita nie przejmuj się, przyjdzie taki dzień,że i w tej dziedzinie się poukłada.
Zresztą powiem Wam, że jak reszta życia mi się poukładała i jestem szczęśliwa to praca jest mniej ważna. Tylko niestety konieczna do życia. I tak to traktuję ostatnio. Pracuję żeby żyć,a nie żyję żeby pracować. :lol:

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 11:23
autor: Asita
Siula, ja też tak do tego zaczęłam podchodzić, jak zobaczyłam, że na pewne sprawy po prostu nie mam wpływu. A dom zaczęłam traktować jak oazę, do której wracam po umęczonym dniu. Kawka z zaparzacza z cynamonem, wygodna sofa i ciepły kocyk, i włochaty M. czytający gazetę jak wracam do domu z pytaniem: co dziś ugotować? :lol:

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 12:27
autor: Siula
Asita pisze: ...i włochaty M. czytający gazetę jak wracam do domu z pytaniem: co dziś ugotować? :lol:
Lubie to pytanie wypływające z męskich ust :D . Na szczęście mój M.(nie włochaty) świetnie gotuje :love:

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 12:27
autor: Arya90
Asita biżu mi się bardzo podoba. Aż dziw, że nie było klientów :shock:

Ja przerabiałam w sumie od początku studiów pracę w gastronomii i znienawidziłam tą branżę. Miałam pecha trafiać do kawiarni, gdzie za mało bylo pracowników, a ruch ogormny i tyrałam po 12-13 godzin dziennie na pełnych obrotach, z weekendem wolnym na... zajęcia na uczelni, więc potrafiłam tyrać tak msc z 1-2 dniami wolnymi tak naprawdę wolnymi dla mnie. Na dodatek stawka też nie była powalająca.
Teraz mam nadzieję, że jakoś się ułoży, ale też nie wiem czy będą klienci i jak to wszystko będzie,co z działalnością w razie poszerzenia rodziny? :o ach to wszystko nie jest takie łatwe.

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 12:35
autor: Pani Strzyga
Można się wściec i załamać po czymś takim. :(
Ale fakt, nakłady w Twojej branży są ogromne. B. udało się wrócić dlatego że się uparł - odkładał kasę z obecnej pracy, udało mu się fartem wykupić cały potrzebny sprzęt od likwidującego się zakładu po śmiesznie niskich kosztach (on tak mówi, ja jak usłyszałam kwotę to mi szczęka po kostki opadła)...Także mnóstwo uporu i sporo farta.

Nie wiem co ja bym zrobiła. Jak mi się ostatnio życie posypało to siedziałam i ryczałam, a kwestia wyciągnięcia nas z bagna spadła na P.
Teraz jestem ciut silniejsza, ale czy umiałabym zacząć znowu od początku, zaryzykować? Nie wiem...

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 13:28
autor: Lilith88
Ja mam duże doświadczenie w handlu ale nikomu nie życzę takiej pracy.. Po 9 latach mam dość ludzi, ich roszczeń i wymagania ode mnie rzeczy których nie mogę zrobić jak danie komuś dodatkowego rabatu, bo on tak chce czy zrobienie zwrotu skoro z góry mam powiedziane, że mi nie wolno.. Raz klientka tak cisnęła, że mam jej zrobić zwrot, że przecież na pewno mam taką funkcję w systemie i że co mi szkodzi, że w końcu powiedziałam "ok, jasne, mam opcję w systemie, bo jest mi potrzebna do pracy czy w przypadku reklamacji i mogę Pani zrobić ten zwrot mimo, że mi niewolno ale pod jednym warunkiem, jeśli ma Pani dla mnie nową pracę, bo tej już nie mam jak zrobię zwrot bez powodu". Babka oczywiście zamilkła i wyszła ze sklepu, dosłownie bez słowa, nawet się nie pożegnała. Mobbing był na porządku dziennym, wymagania względem sprzedaży nie do spełnienia szczególnie jak dotarł do nas kryzys. Chciałabym postawić na jedne dzień w sklepie któregoś z kierowników niech spróbuje wyrobić swój własny plan..

Asita ten komplet biżuterii jest boski! Moja babcia jak jej pokaże pewnie się da zabić za niego :D Ona kiedyś zobaczyła na wystawie pierścionek z brylantem przeceniony z 5tys. na 3tys. więc weszła i kupiła, ot tak.. :shock: No i ma słabość do bursztynów, muszli i korala. Ale lubi promocje i lubi się targować, w końcu za jej czasów młodości to była norma (85lat ma :P ). Nie wiem jak to jest, że ona ma emerytury 1500/1600zł i na wszystko ją stać :think: Też tak chcę..

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 13:41
autor: Asita
No Lilith, masz niezłą babcię :lol: Może ma jakiegoś bogatego pana w ukryciu...
Ten komplet był boski, ale niestety ukradli... :(
Świetny tekst rzuciłaś do tej klientki :) Muszę to kiedyś spróbować na jakimś petencie, bo też mi mówią, że na pewno mogę coś zrobić i akurat mi system pozwala, ale ustawa nie...I co?
To jest właśnie to, że my (klienci) nie wiemy, co się czai za ladą...że tam nie stoi tylko pracownik, tylko za pracownikiem kierownik, za nim dyrektor a za nim właściciel...
Ja sama produkowałam, sama sprzedawałam, mogłam mieć pretensje tylko do siebie :lol: Ale fakt, że ludzie najpierw chcieli obniżenia stawki na wstępie a na koniec zakupów rabatu na całość... Zawsze miałam na końcu języka, żeby w ogóle za darmo brali, bo po co mam zarobić :evil: Stoję tam dla przyjemności przecież...
Ale teraz oprócz małej płacy (1850zł to jednak nie jest dużo przy mieszkaniu "na swoim"... to jednak mam tę pracę...

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 13:52
autor: dortezka
i dlatego ja się czuję fatalnie, jak szef mi każe z 300zł na jakąś pierdołę jeszcze rabat uzyskać.. kiedy są duże kwoty, to sama próbuję zbić o jedno oczko.. ale przy małych kwotach to masakra..
dlatego nie lubię swojej pracy.. nie lubię bo niby pracuję w zawodzie (budowlanka i instalacje) ale nie robię nic z czym związane były moje studia (instalacje sanitarne - projektowanie) za to wyceniam, zamawiam, rozliczam.. głównie budowlanke (bleeee. ścianki GK) i do czego mnie czasami próbują zmusić elektrykę na której się totalnie nie znam. Do tego szef zaczął się jak oszołom zachowywać.. ustala wiele rzeczy sam (potem ma pretensje) przez telefon i objeżdża mnie, że o niczym nie wiem.. teksty w stylu "kończyła Pani tą politechnikę czy nie?" albo że "siedzę na łódce z siekierą w ręce u uderzam o jej dno, gdzie łódka to nasza firma", albo "przez Panią ludzie będą bez pieniędzy" bo mam masę wycen na "za pół godziny" do wysłania a on chce już teraz rozliczenie (które może zrobić naprawdę każdy..)

ehh.. i mi się ulało.. przepraszam :szczerbaty:

Asita, kurcze.. tak mi przykro z tym włamem.. nie udało się nikogo złapać? tyle pięknych rzeczy.. :( :pocieszacz:

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 14:07
autor: Asita
No co Ty Dortezka, gdzież tam by nasza policja kogoś złapała... Za to mi się chwalili, że na osiedlu znają prawie każdy dom...znaczy że tyle włamań jest. Jak dla mnie nie ma się czym chwalić...
Ja też Ci Dortezka współczuję...fatalny szef...no ale taki przywilej szefa, że może Cię zmieszać z błotem, bo jak Ci się nie podoba, to na Twoje miejsce czeka 100 chętnych...U nas też potrafią nam pokazać, "gdzie jest nasze miejsce w tej hierarchii"... :sadness:

Jeszcze 53 minuty i spadam na chatę do frędzli :lol: Dziś fryty z jajem i pędzimy po trawę. A i przyszedł wczoraj transporter. Tak strasznie walczyłam o to, żebym zapłaciła za niego ze wspólnego konta, w końcu M. jednak stwierdził, że jak trzeba to niech zamawiam. I jak doszło do przelewu to pochrzaniłam zakładki i zapłaciłam ze swojego... :laugh: Ale du :nie_powiem: ze mnie :laugh:
Po pracy zapoznam frędzle z transporterem.

Re: Żurek i Alfredzik

: 15 lip 2015, 14:12
autor: Fionka2014
Nic straconego...w cenie transportera kup sobie lub prośką coś i zapłać z DOBREGO konta :twisted: :D