Chłopaki pojechali do domu. Cudne słodziaki z nich były. Przychodzili do kratek, nadstawiali łepek do głaskania
A moje stado nietykalskie... ehhh... nie w całości, lecz w większości. Pozostaje mi z tym żyć

Gdyby jeszcze baby przestały się dziobać... wredoty jedne... Odkąd dołączyła Beza, to atmosfera w klatce się podniosła. Szczególnie Furia prezentuje swoje fochy, czasem Mapi. Niby żyją razem, a jakby osobno. Razem jedzą, ale poza tym najlepiej się unikać (jedna na pietrze, druga na dole, jedna za pasnikiem, druga w kuwecie - najlepiej, aby nie były w swoim polu widzenia), inaczej zęby idą w ruch i wyrywanie futra... do tego Furia później zjada to futro...
Juz są razem miesiąc. Nie wiem, czy tak już zostanie? Czy to zaakceptować, powiekszać klatkę i liczyć, że z czasem będzie lepiej? Czy jednak się nie polubią i myśleć o rozdzieleniu na dwa stada? Beza sobie dobrze razi i jest czujna, jednak żal mi jej, jak tak musi uciekać... no i żal jak zarobi...
