Dziewczyny miały małą przeprowadzkę, ponieważ mieliśmy gości. Bałam się, że dzieci będą wyciągać i miętosić świnki, więc przenieśliśmy je do sypialni. W dzień dzieci zaglądały tam i od czasu do czasu dokarmiały świnki marchewką albo jabłkiem ale za to noc była najcięższa w życiu moim i mojego męża

Beza i Kremówka zaczęły z większym niż zwykle natężeniem wibrować w klatce, podskakiwać, wywracać miskę (miska asekuruje chwilowo kapiące poidełko), podrzucać poidło. Zarejestrowałam w środku nocy wiele dziwnych odgłosów jakby chrapania, głośnego mlaskania a nawet zgrzytania zębami... i nie był to mój mąż.
Rano pytałam córkę: Czy one tak zawsze?
Ale wiele razy zasypiam u Anitki a jej pokój nie jest tak daleko, żeby nie było słychać takich odgłosów... i nie słyszałam dotąd, żeby tak brykały w klatce.
Po wyjeździe gości świnki niemal natychmiast wróciły do pokoju córki i.... cisza. Leżą z wywalonymi kopytkami, spokojne i słodkie jak zawsze. Noc jeszcze przed nami ale może czuły, że są w innym miejscu i to tak na nie podziałało. Mąż nie wytrzymał i przeniósł się w nocy do pokoju syna

Mięczak
