Bardzo bym chciała, tak bardzo kocham świnki, ale jak sobie pomyślę, że 4 na 5 moich świnek odeszło przedwcześnie i w jakich strasznych okolicznościach... Jestem okropnie emocjonalna, nie wyobrażam sobie znowu przechodzić tego horroru... Może, gdyby ktoś był przy mnie łatwiej by mi było. Może kiedyś pomyślę. Na razie świadomie zrezygnowałam ze świnek, byłyśmy z Dixie 4 lata same, nie brałam świnki bo już postanowiłam, że Dix jest ostatnia, że nie daję rady. Dlatego tak się z nią zżyłam, za wszelką cenę chciałam, żeby nie czuła się samotna. Na jej punkcie miałam totalnego fioła. Wszystko podporządkowałam pod nią.
Poczekam kilka dni, aż wszyscy zainteresowani przeczytają o Dixie i usunę wątek.
Dixie na zawsze w moim sercu
Moderator: pastuszek
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
Opowiem Ci w takim razie o moich świnkach:
1. Kasia - była z nami jak byłam małym dzieckiem. Zmarła mając 3 lata na nowotwór. Gdy się zorientowaliśmy było za póżno
2. Maleńka - wzięta jako niedorozwinięte maleństwo z zoologa. Miała jakieś żółte robale na sierści. Spryskali ją tuż przed odbiorem (bo powiedzieliśmy, że coś po niej łazi) jakimś środkiem, choć mama mówiła, że weżmiemy do weta. Sprzedawca wiedział lepiej. Umarła mając kilka tygodni na paraliż. Nic się nie dało zrobić przy zabójczej dawce chemii.
3. Kłaczek - spał sobie w klatce w salonie. Okno było otwarte. Był lipiec. Uderzył piorun. Pękło mu serduszko.
Też bardzo długo nie chciałam mieć potem świnki. Miewałam koszatniczki, szynszyla, koty, psy. Ale nie świnie. Zaryzykowałam. Kiwi od lat na nic nie choruje, Imbir chowa się zdrowo.
Też jestem bardzo emocjonalna i do tej pory nie pogodziłam się ze stratą ukochanego psa (mama oddała ją pomimo moich protestów, była dla mnie jak dziecko). Jednak musimy sobie jasno powiedzieć, że jeśli dałybyśmy się takiemu myśleniu (Ty, ja, każdy, kto tak reaguje i utrata futerka jest końcem świata), to masa zwierzaków umierałaby w schroniskach.
Niestety więcej jest niechcianych zwierząt niż ludzi, którzy mogą i chcą je przygarnąć.
Po utracie każdego członka rodziny bardzo ważna jest żałoba. Ale tak samo, jak podnosimy się po stracie ludzkiego przyjaciela i nadal mamy innych znajomych, tak samo jak podnosimy się po stracie ukochanych i zawieramy nowe związki, tak samo po przejściu żalu trzeba też pozbierać się po stracie czteronożnego przyjaciela. Bo jest na świecie pełno kochających serduszek czekających na swoich Dużych.
A one bez nas nie mają szans na przeżycie czy nadziei na szczęście.
Ja w myśl tej idei staram się nie myśleć o bólu, ale o tym co mogę zaoferować i zbieram z drogi każdego potrzebującego. Leczę je, szukam domów. Czasem są połamane, chore, stare. Ale każde z nich potrzebuje odrobiny miłości. Tylko tyle mogę im dać.
Proszę nie kasuj wątku. Daj go do IN Memoriam. Dixie była przecudowna. Jej historia nie powinna odejść z forum tak szybko.
1. Kasia - była z nami jak byłam małym dzieckiem. Zmarła mając 3 lata na nowotwór. Gdy się zorientowaliśmy było za póżno
2. Maleńka - wzięta jako niedorozwinięte maleństwo z zoologa. Miała jakieś żółte robale na sierści. Spryskali ją tuż przed odbiorem (bo powiedzieliśmy, że coś po niej łazi) jakimś środkiem, choć mama mówiła, że weżmiemy do weta. Sprzedawca wiedział lepiej. Umarła mając kilka tygodni na paraliż. Nic się nie dało zrobić przy zabójczej dawce chemii.
3. Kłaczek - spał sobie w klatce w salonie. Okno było otwarte. Był lipiec. Uderzył piorun. Pękło mu serduszko.
Też bardzo długo nie chciałam mieć potem świnki. Miewałam koszatniczki, szynszyla, koty, psy. Ale nie świnie. Zaryzykowałam. Kiwi od lat na nic nie choruje, Imbir chowa się zdrowo.
Też jestem bardzo emocjonalna i do tej pory nie pogodziłam się ze stratą ukochanego psa (mama oddała ją pomimo moich protestów, była dla mnie jak dziecko). Jednak musimy sobie jasno powiedzieć, że jeśli dałybyśmy się takiemu myśleniu (Ty, ja, każdy, kto tak reaguje i utrata futerka jest końcem świata), to masa zwierzaków umierałaby w schroniskach.
Niestety więcej jest niechcianych zwierząt niż ludzi, którzy mogą i chcą je przygarnąć.
Po utracie każdego członka rodziny bardzo ważna jest żałoba. Ale tak samo, jak podnosimy się po stracie ludzkiego przyjaciela i nadal mamy innych znajomych, tak samo jak podnosimy się po stracie ukochanych i zawieramy nowe związki, tak samo po przejściu żalu trzeba też pozbierać się po stracie czteronożnego przyjaciela. Bo jest na świecie pełno kochających serduszek czekających na swoich Dużych.
A one bez nas nie mają szans na przeżycie czy nadziei na szczęście.
Ja w myśl tej idei staram się nie myśleć o bólu, ale o tym co mogę zaoferować i zbieram z drogi każdego potrzebującego. Leczę je, szukam domów. Czasem są połamane, chore, stare. Ale każde z nich potrzebuje odrobiny miłości. Tylko tyle mogę im dać.
Proszę nie kasuj wątku. Daj go do IN Memoriam. Dixie była przecudowna. Jej historia nie powinna odejść z forum tak szybko.
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23132
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
@Black sheep, Kochana!
Po pierwsze - bardzo Ci współczuję. I rozumiem świetnie. Po odejściu Pontusa również postanowiłam, że nie będę miała więcej świnek - mam tylko tymczasy, one rzadziej umierają, choć też się zdarza. Pochowałam ich trójkę. Każdego opłakałam tak samo, jak własne świnki, okazało się, że nie ma żadnej różnicy.
Po drugie - proszę, Nie usuwaj niczego, przenieśmy wątek do In memoriam. Nie wiesz, czy za jakiś czas nie będziesz chciała wrócić do swoich świnek. Pamięć słabnie - zdjęcia i wpisy zwykle zostają.
Trzymaj się mocno, wypłacz i - może zatęsknisz jeszcze za inną świnką?
Dla ślicznej Dixie
Po pierwsze - bardzo Ci współczuję. I rozumiem świetnie. Po odejściu Pontusa również postanowiłam, że nie będę miała więcej świnek - mam tylko tymczasy, one rzadziej umierają, choć też się zdarza. Pochowałam ich trójkę. Każdego opłakałam tak samo, jak własne świnki, okazało się, że nie ma żadnej różnicy.
Po drugie - proszę, Nie usuwaj niczego, przenieśmy wątek do In memoriam. Nie wiesz, czy za jakiś czas nie będziesz chciała wrócić do swoich świnek. Pamięć słabnie - zdjęcia i wpisy zwykle zostają.
Trzymaj się mocno, wypłacz i - może zatęsknisz jeszcze za inną świnką?
Dla ślicznej Dixie
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
Dziękuję za miłe słowa, każde po prostu chłonę całą sobą. Miałam nadzieję, że mnie zrozumiecie i nie będziecie obwiniać, że świnka umarła przedwcześnie. Szczerze liczyłam jeszcze na 3 lata Taki ze mnie naiwniaczek.
dalidaa... okropne co przeżyłaś, świnki to takie kruche istotki... Współczuję Jesteś dzielna, może i ja będę.
Kochane nie rezygnuję definitywnie ze świnek, ale nie po to 4 lata Dixie była sama, żebym już o tym myślała. Moje życie się ułoży, wtedy pomyślę. A może niedługo będę miała prawdziwego potomka i będzie prosił, ja sama bardzo prosiłam rodziców o świnkę, doczekałam się dopiero w wieku 16 lat, zdecydowanie za późno, byłam bardzo sumienna i opiekuńcza.
Jeszcze chcę dodać, że tak całkiem sama nie zostałam... mam 3 kundelki wyratowane z niedoli, tylko jednego planowałam, 2 się przytrafiły. Śwince też bym nie odmówiła, gdyby się przytrafiła, tak jak przygarnęłam chomika Bobusia.
Co do wątku, pewnie nie znajdę w sobie siły, żeby co 90 dni coś napisać... Zobaczymy jak wyjdzie. Raczej najpopularniejszy wątek to nigdy nie był, nic wiecznie nie trwa. Póki co niech jest.
Teraz "tylko" się pozbierać. Fajnie, że ktoś przeczytał moje żale, wiem, jak teraz trudno o chwilę czasu, żeby pochylić się nad czyimś cierpieniem. Miło mi bardzo.
dalidaa... okropne co przeżyłaś, świnki to takie kruche istotki... Współczuję Jesteś dzielna, może i ja będę.
Kochane nie rezygnuję definitywnie ze świnek, ale nie po to 4 lata Dixie była sama, żebym już o tym myślała. Moje życie się ułoży, wtedy pomyślę. A może niedługo będę miała prawdziwego potomka i będzie prosił, ja sama bardzo prosiłam rodziców o świnkę, doczekałam się dopiero w wieku 16 lat, zdecydowanie za późno, byłam bardzo sumienna i opiekuńcza.
Jeszcze chcę dodać, że tak całkiem sama nie zostałam... mam 3 kundelki wyratowane z niedoli, tylko jednego planowałam, 2 się przytrafiły. Śwince też bym nie odmówiła, gdyby się przytrafiła, tak jak przygarnęłam chomika Bobusia.
Co do wątku, pewnie nie znajdę w sobie siły, żeby co 90 dni coś napisać... Zobaczymy jak wyjdzie. Raczej najpopularniejszy wątek to nigdy nie był, nic wiecznie nie trwa. Póki co niech jest.
Teraz "tylko" się pozbierać. Fajnie, że ktoś przeczytał moje żale, wiem, jak teraz trudno o chwilę czasu, żeby pochylić się nad czyimś cierpieniem. Miło mi bardzo.
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23132
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
Dlatego proponujemy przeniesienie do In Memoriam. Stamtąd wątki nie są usuwane i zostają "na pamiątkę".
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
Żałoba musi potrwać, to naturalne...
Będziemy trzymać za Ciebie kciuki!
Będziemy trzymać za Ciebie kciuki!
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
porcella to jak możesz to bardzo proszę przenieś.porcella pisze:Dlatego proponujemy przeniesienie do In Memoriam. Stamtąd wątki nie są usuwane i zostają "na pamiątkę".
dalidaa serdecznie Ci dziękuję.
- Asita
- Posty: 9429
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
Black sheep, bardzo Ci współczuję. To ogromny ból. Większy tym bardziej że nagły i niespodziewany. Można by się nie spodziewać aż takiego ogromu żalu, jaki w nas tkwi po odejściu tego puchatego maleństwa. Robisz wszystko, co tylko można najlepiej, a nawet więcej a i tak nic nie jest zależne ani od Ciebie, ani od medycyny. Po prostu te puchatki są tak kruche.... Tym większy ból, gdy umierają w cierpieniu. Nic nie możesz już pomóc i ta bezsilność obezwładnia. Łkanie rozrywa wnętrze....
Dałaś Twojej Dixie najlepsze i najszczęśliwsze życie, jakie ta świneczka tylko mogła mieć. Twoja miłość do niej była najwspanialszą rzeczą, jaka jej się mogła przydarzyć.
Pamiętaj o niej, że to była super świnka. Miała super życie. Tylko dzięki Tobie. I teraz Ona pamięta o Tobie i tym wszystkim, co jej dałaś.
Dałaś Twojej Dixie najlepsze i najszczęśliwsze życie, jakie ta świneczka tylko mogła mieć. Twoja miłość do niej była najwspanialszą rzeczą, jaka jej się mogła przydarzyć.
Pamiętaj o niej, że to była super świnka. Miała super życie. Tylko dzięki Tobie. I teraz Ona pamięta o Tobie i tym wszystkim, co jej dałaś.
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
Dziękuję Asita, będę to czytać po 100 razy. Tak mi miło, że ktoś jest ze mną i mnie rozumie.
-
- Posty: 438
- Rejestracja: 08 lip 2013, 19:51
- Miejscowość: Gdynia
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: Dixie na zawsze w moim sercu
Bardzo Ci współczuję. To ogromny ból
Nie usuwaj wątku i czasami zajrzyj do naszego bo tam jeszcze część Dixi żyje w małej Hope.
Dixi miała wspaniały domek i kochającą Dużą.
Black_Sheep
Biegaj szczęśliwie po zielonych łąkach za TM razem ze swoją córką Faith i innymi świnkami.
Dla Dixi na drogę od jej córki Hope i całej reszty stada.
Nie usuwaj wątku i czasami zajrzyj do naszego bo tam jeszcze część Dixi żyje w małej Hope.
Dixi miała wspaniały domek i kochającą Dużą.
Black_Sheep
Biegaj szczęśliwie po zielonych łąkach za TM razem ze swoją córką Faith i innymi świnkami.
Dla Dixi na drogę od jej córki Hope i całej reszty stada.