Oj, dziewczyny, ale miałam przygodę w drodze do pracy, muszę Wam opowiedzieć... Idę sobie do pracy, pod górkę, zmachałam się nieco, a tuż przy drodze głównej, koło szpitala, stoi samochód, a w nim ujada pies, okno uchylone. No więc spieszy mi się, ale stanęłam i czekam na właściciela aby mu powiedzieć parę słów do słuchu, bo jak wychodziłam to ze 3 stopnie mrozu mi termometr zaokienny pokazywał. Czekałam 5 minut, dłużej nie mogłam, więc zadzwoniłam na policję (tak, tak, ze mną lepiej nie zadzierać

). Mówię jaka sprawa, pan się średnio przejął do czasu aż powiedziałam że auto z psem w środku stoi na zakazie. Spisał dane auta i podał policji w Polanicy. Mam nadzieję że przyjechali i sypnęli mu słony mandat, półgłówkowi jednemu! Jeszcze okno psu uchylił nie wiem po co, żeby się nie udusił chyba tylko zamarzł

No jak Boga kocham, że jakby głupota ludzka mogła fruwać, to ten ktoś już byłby pod niebiosami

Nie wiem jak się sprawa zakończyła, bo pobiegłam do pracy, ale mnie na szczęście nie ścigali
