Wczoraj świnie miały wypas - walnęłam im świeżej trawy

Nie oszczędzałam tym razem. Ograniczam i selekcjonuję Żurkowi żarcie a on i tak ma brzydkie kupy... Nie je siana to i kupy brzydkie... Tak więc na kolację była trawa i świnkom się uszy i chyba całe ciałka z rozkoszy trzęsły

Nawet tleniona Owieczka została zapomniana
A dziś miał być ostatni dzień bobobrania. Wsadziłam rano Alfreda za kratki, nawaliłam trawki a ten od 7.30 do 12 ileś tam zrobił....5 bobów... Mówię Wam, nawet najbardziej bobowa świnia jak się zaprze, to boba nie odda
Wysadziłam go więc jeszcze raz na sofę teraz. Tym razem siedziałam z nim. Po kilku minutach oddał 6 bobów i już byłam zadowolona

A ten kombinator kombinował, jak tu dać nogę....
Tak zabezpieczyłam sofkę
Żeby nie było żarełko na karnej sofce też podano
A tu próby ucieczki
Jak najdalej wyciągnąć łapki, to może się udaaaa...
Wypuście mnieeee!!!
A strych zamieniliśmy na suszarnię zioła...
