Futrzane stado Paprykarza

Tutaj opowiadamy o naszych pupilach.

Moderator: pastuszek

Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: paprykarz »

martuś pisze:No już bliżej niż dalej :pocieszacz: Pomyśl, że za miesiąc już będzie po :102:
Hmmm obstawiamy termin? :szczerbaty:
Taa konkurs kto zgadnie hehhe

@Porcello - takie życie. Jak trzeba to trzeba :)

Właśnie robię inwentaryzację zwierzęcych rzeczy: misek, poideł, paśników i innych gryzoniowo-psio-kocich rzeczy. Jakby spadł deszcz świnek lub chomików (ewentualnie kotów) to mam wszystko oprócz miejsca na podłodze. Szykuję od razu "zestaw szybkiego reagowania przedszpitalnego". Powiem Wam, że nic mnie tak nie stresuje jak to, że znienacka pojadę do szpitala i zwierzaki zostaną same w domu. Głównie o psy się martwię bo reszta sobie poradzi przy odpowiednim przygotowaniu.
katiusha

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: katiusha »

Przygotowania widzę na 5!
:fingerscrossed:
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: paprykarz »

Bo ja nie lubię być nieprzygotowana, latać na ostatnią chwilkę. Małż się śmieje, że można mnie w nocy obudzić a wiem gdzie moje świadectwa z liceum lub ważne dokumenty. Najpierw się śmieje a potem "Aguś a wiesz gdzie moje ......". Pewnie przesadzam bo Artur jak za mną pojedzie do szpitala to wiadomo, że wróci potem do domu i te 2 dni tam siedział nie będzie. Ale to wiadomo ile mi zejdzie ten poród? "A mnie skąd wiedzieć? Toż ja nigdy tego nie robił". :lol:

Stres mnie chyba bierze powoli bo się bardzo kiepsko czuję. Jak żuczek przewrócony na plecy jestem nieporadna i wielgaśna. Oczywiście zawsze mogę liczyć na Małża. Jak przywali komplementem to się załamać idzie heheh. Wczoraj około 2 w nocy skończył sprzątać świniom. Jemu jakoś zawsze to powoli idzie. Ja oczywiście na czujce bo trzeba powiedzieć gdzie jaki domek, norka i hamak. No i się rozmowa wywiązała:
Ja: Zobacz jakie mam stopy napuchłe. Jak jakieś racuchy.
Małż: Pokaż. :shock: O ja pierdziu.... Nieee, nie jest źle.
Ja: No jak nie. Jak klopsy a palce jak serdelki
Małż: A wiesz co, jak tak patrzę na te Twoje stopy to mi się przypomniało, że miałem parówki kupić.

Noż :angry: :glowawmur:
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15295
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: sosnowa »

:rotfl:
ja też bardzo lubiłam być w ciąży, świetnie ten okres wspominam. U mnie w domu zawsze był, jest i będzie syf, bo nie lubię sprzątać, mam kupę książek i zawsze zwierzaki. Burakura miała więc alergenów ile chcieć. Raczkowała sobie wesoło po dwóch kondygnacjach zakurzonych schodów w towarzystwie bardzo puchatego psa. Pedantyczna część rodziny (nie pytajcie) robiła miny, ale na szczęście marudziła głównie na temat karmienia piersią (trzy i pół roku). Miałam to gdzieś. Burakura nigdy i na nic nie była uczulona. Teraz mieszkamy w bloku, przeprowadziłam się z księgozbiorem, kurzem, teraz jest kupa zwierząt. I tyle.
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: paprykarz »

U mnie też jest sierść i jakbym miała więcej miejsca to byłoby więcej zwierzaków i książek. Kiedyś przyszła taka znajoma "z konieczności" i pyta mnie po co mi tyle bibelotów. Ze spokojem odpowiadam, że to nie bibeloty tylko książki i to się czyta. Patrzyła na mnie jakby nie miała pojęcia o co chodzi. Chyba kolorowanki tylko widziała na oczy.

Sosnowa - u mnie zaraz po alergii jest temat karmienia piersią. :lol: Czyli widzę stały zestaw.

Kurcze do tej pory nie czułam się paskudnie. Żadnych wymiotów, nudności. No tylko bóle stawów w pewnym momencie. Brzuch też długo się nie ujawniał. Aż wyskoczył nagle.

W piątek byłam u fryzjera. Małż oczywiście ze mną pojechał bo "sama nie pojedziesz". Moja fryzjerka też ma prosiaki (ode mnie nawet adoptowane), więc gadka się toczyła. No zeszło się ponad godzinkę bo trzeba pogadać, herbatkę wypić itd. Wychodzimy i jakoś się nie mogłam w kurtkę wpakować. I co usłyszałam? Że jak przyszliśmy to się jakoś mieściłam. Widocznie tak długo siedziałam, że mi brzuch urósł przez ten czas. :lol:
katiusha

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: katiusha »

:laugh:
Po porodzie będziesz z tydzień te magazyny wody wypacać.. Przynajmniej ja tak miałam, ale co za ulga była, jak palce wróciły do normalnych rozmiarów :szczerbaty:
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: paprykarz »

Czekam na ten dzień :please:

Mam dwie pary butów "Szybkiego reagowania" tj. podróby emu z guzikami i gumkami z boku i adidasy na rzepy. Najszybciej mi to przywdziać jak lecę z psami a Artura nie ma. "Lecę" to tak szumnie powiedziane :lol: Te adidaski to się kurka nie dopinają już :laugh:
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10214
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: martuś »

Gdyby było lato to w kapciach mogłabyś chodzić ale teraz to tak trochę za zimno :szczerbaty:
Współczuję takiego stanu :pocieszacz: Nie dość, że nic nie można ze sobą zrobić to jeszcze dzieciak kopie od środka :idontknow:
Obrazek
Awatar użytkownika
Asita
Posty: 9428
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
Miejscowość: Sopot
Kontakt:

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: Asita »

Sosnowa, ja to się zastanawiam, w co Ty ten kurz zapakowałaś? Bo książki to rozumiem :lol: :lol:
Tak słucham tu i tam o ciążach, porodach i potem dzieciach, to nic a nic mnie nie zachęca... :lol:
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
paprykarz

Re: Futrzane stado Paprykarza-dom wariatów-dużo fotek :)

Post autor: paprykarz »

Teraz się łączę w bólu ze wszystkimi tymczaskami w ciąży jakie miałam :lol: A one miały najczęściej więcej niż jedno małe.

Świnie się zbuntowały i buraka jeść nie będą :angry: Dwa dni z rzędu to za dużo stanowczo. Najgłośniej protestował Antek a potem, w ukryciu pod hamakiem, chrupał aż miło. Za to cykoria zniknęła.

Takie mnie ostatnio przemyślenia wzięły. Niedługo będę musiała śmigać do szpitala. Małż ze mną. Nie wiem ile nam zejdzie ale liczę orientacyjnie, że Artura może nie być w domu ze 12 godzin. Stado świńskie dostanie jeść "na zaś", przygotowane są dodatkowe miski, paśniki, poidła. Mastomysom też dostawię dodatkową miseczkę i zawieszę 2 kolby bo do nich nikt ręki nie wsadzi. Koty mają miski wysoko (żeby psy nie wyjadały :)), "zatankuję" im do pełna plus dodam dwa takie podajniki http://apetete.pl/dla-kota/miski-poidel ... GQodBKkEow
Kuwet mają 6 sztuk to ogarną sobie temat. Miski z wodą są dwie ale postawię coś dodatkowego bo Ginger potrafi zamoczyć łapki w wodzie do picia a potem już tam pyszczka nie wsadzi.

Problem powstał z psami. Trzeba je wyprowadzić na dwór, podać jedzenie i leki. Nie umiem "olać" tematu i zostawić ich na pastwę losu. NA dole niby teściowa mieszka ale ... nie mam do niej zaufania. Poprosiłam brata i też jakieś "ale". Ryczeć mi się chce bo jak ktoś potrzebował pomocy to ja jak durna latałam, hotelikowałam innym zwierzaki, chodziłam wyprowadzać psy a teraz .... każdy się wypiął.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze świnki”