Re: Żurek i Alfredzik
: 09 lip 2015, 7:38
Wczoraj cud - nikogo w poczekalni do weta
Po minutce wetka poprosiła mnie do środka. Strasznie długo z nią wczoraj gadałam o żarciu, chorobach i wieku świń. Więc Żur na stałe już musi odwiedzać wetkę na czyszczenie ząbków i kontrole. Mam nadzieję, że nigdy już nie będzie potrzeby żadnej korekty. Gadałam z nią też o kupach Ż. i mi powiedziała, że niestety jak on ma problemy ząbkowe to nie pobiera tyle tego pokarmu, co powinien dla prawidłowego funkcjonowania ukł. pokarm i nigdy nie będzie miał odpowiednich bobów. On w ogóle nie je siana.... Ale nie wiem, czy nie daje rady, czy nie smakuje mu. Teraz zamówię od p. Roberta i może jeszcze jakieś i zobaczę, czy to kwestia chęci czy możliwości. Generalnie też mi powiedziała, że dużo świń po 2-gim roku życia zaczyna mieć różne dolegliwości.... Ach, te nasze miśki...
A po zaczerwienieniu na pleckach Alfreda ślad zaginął.... Chciał sprawdzić moją czujność chyba...
Podejrzewam 2 możliwości, albo go Ż. dziabnął jak się ganiali, albo jak podrzucał pleckami tunel, to może go coś tam zadrapało. Generalnie wetka go też obmacała, darł się wniebogłosy, ale cudownie ucichł jak tylko zapodałam dopyszcznie świeżą pietruszkę, w którą przemyślnie się ubezpieczyłam
Czekamy na zbadanie bobów, bo wetka powiedziała, że on może po prostu gubić wagę i się zatrzymać, bo tak ma. W weekend bobobranie.
Po wizycie dostali obaj zieloną pietruszkę, zielonego młodego selerka i ogóreczka w nagrodę za krzywdy (oczywiście Ż. już dziś boby ble) i daliśmy radę. Alfredo był wykończony...padł na cyce jak tylko go wyjęłam z kartonu-transportera. Apropos, 2 dni temu zamówiłam ten czarny transporter-torbę. Chyba niebawem przyjdzie przesyłeczka
A potem wszyscy szczęśliwie dobrnęli do końca dnia, poszli spać o 23.40, a potem Asiunia obudziła się o 4.42 i już do wstrętnego budzika nie spała... Ach, zapowiada się kolejny cudowny dzień....
Byle do 16...
Swoją drogą, wetka mi powiedziała, żebym dla Żurka dla odmiany zamiast probiotyku zapodała dopyszcznie boba Alfreda....Tylko muszę go zbadać, czy jest ok.....
A po zaczerwienieniu na pleckach Alfreda ślad zaginął.... Chciał sprawdzić moją czujność chyba...
Po wizycie dostali obaj zieloną pietruszkę, zielonego młodego selerka i ogóreczka w nagrodę za krzywdy (oczywiście Ż. już dziś boby ble) i daliśmy radę. Alfredo był wykończony...padł na cyce jak tylko go wyjęłam z kartonu-transportera. Apropos, 2 dni temu zamówiłam ten czarny transporter-torbę. Chyba niebawem przyjdzie przesyłeczka
A potem wszyscy szczęśliwie dobrnęli do końca dnia, poszli spać o 23.40, a potem Asiunia obudziła się o 4.42 i już do wstrętnego budzika nie spała... Ach, zapowiada się kolejny cudowny dzień....
Swoją drogą, wetka mi powiedziała, żebym dla Żurka dla odmiany zamiast probiotyku zapodała dopyszcznie boba Alfreda....Tylko muszę go zbadać, czy jest ok.....