Strona 123 z 150

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 11:23
autor: Fionka2014
Bardzo mi przykro :( :candle:

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 12:32
autor: justynuszek
Stefciu, byłeś bardzo dzielny i kochany... :candle:
Wszyscy byliście dzielni..

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 13:37
autor: Miłasia
Och, Stefanku byłeś taki dzielny :candle: :sadness: .

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 13:40
autor: Skiti
O nie.... tak strasznie mi przykro :cry: :sadness:
:candle:

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 13:54
autor: atka1966
:candle: :cry: BRAK SŁÓW... :swieca:
Stefciu, biegnij do Lucusia, przytul się do niego i bądźcie już szczęśliwi, bez bólu... :pocieszacz:

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 14:11
autor: jasnoluska
:candle:

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 17:19
autor: balbinkowo
Popłakałam się czytając te wszystkie piękne słowa które napisałaś o Stefanku :(
Tak dzielnie walczyliście o niego, on tak dzielnie i długo walczył o swoje szczęśliwe życie z Wami...
Nie mogę w to uwierzyć. :sadness: Brykaj po zielonej trawce za TM świnku! Na drogę :candle:

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 17:23
autor: katiusha
Stefanku.. :candle:
Martuś..Był z Wami szczęśliwyObrazek

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 03 wrz 2015, 17:42
autor: Jaguś
Kiedyś się spotkacie i znów go wymiziasz. Tak jak ja swoje stadko.

Re: Kromkowe stado// Stefan pobiegł do Lucjana..... 02.09.15

: 04 wrz 2015, 14:02
autor: Marta_K
Dziękuję za świeczki dla Stefana. Dziękuję za ciepłe słowa.
Boli jak cholera.
Odeszła wyjątkowa świnka. Odszedł Nasz Stefan. Budzę się rano i idę do pokoju gdzie są pozostali chłopcy i choć ich kocham to już nie to samo.
W domu jest pusto, w naszym życiu zrobiło się pusto. Nagle nie ma planów, nie ma potrzeby bycia w domu, nie ma naglącego czasu, leków, papek, dopajania.... Nie dzwonią budziki w nocy, nie trzeba biec bo minęły dwie godziny... Nie ma do kogo zajrzeć w pierwszej kolejności czy aby na pewno wszystko w porządku, czy dalej jest. Bo już go nie ma.
Po roku nie ma nic do czego przywykliśmy, z czym żyliśmy na codzień. Nie ma wstawania w nocy, nie ma podawania co chwilę czegoś do małej klateczki obok nas, weterynarza, porannego "krecenia" pod kołdrą, nie ma telefonu od Mariusza z pracy "Jak Stefan??" Nie ma setek smsów ze zdjęciem szarego ryjka jak się wyciąga do tego czy do tamtego. Nie ma...
Cisza. Pustka. Kompletnie inaczej. Jakoś bez celu, bez sensu....
To już nie to.... Nie ma mojego synka szarego....