Miałam wczoraj łzy w oczach.. Byłam w Poznaniu na zakupach odwiedziłam M1 i oczywiście jak zawsze zajrzałam do zoologicznego (pierwsza moja wizyta w tym zoologicznym) i co? Tragedia.. Szynszyla biegająca w tym oszklonym pomieszczeniu gdzie trzyma się ptaki, klatki ptaków pootwierane i wszystko fruwało razem a między nimi biegała owa szynszyla.. żako próbowała zadziobać dwie małe papużki (każda z innego gatunku) które jej wleciały do klatki i wyżerały jedzenie. A gryzonie? To w ogóle tragedia.. Wszystkie miały braki w sierśći.. Wszystkie jakieś problemy z koordynacją.. Jeden chomik miał tak wielkie przyrodzenie, że ledwo je ciągnął za sobą i w tym wypadku to już chyba jakiś problem zdrowotny.. Szczur był wyłysiały i wychudzony (ogromna głowa, ogromne łapy a ogólnie maluśki), próbował się myć ale ewidentnie miał z tym problem, ledwo machał łapkami.. Nigdy nie widziałam czegoś takiego

Próbowałam zrobić jakieś zdjęcia ale po pierwsze było złe światło i wszystko się w szybach odbijało a po drugie i tak nie było widać wyłysiałych plam zwierzaków, bo trzeba byłoby zrobić zdjęcie z bliska takim malutkim zwierzakom a nie z za szyby

W najlepszym stanie była świnka morska, tyle, że ogromnie przestraszona, siedziała w jednym miejscu, trzęsła się i nie ruszała, poza tym była tak skundlona, że ledwo świnkę przypominała, ogromniaste łapy, malutkie uszka, ogólnie dziwaczne proporcje, ale kulka była z niej ładna, więc w przeciwieństwie do szczura karmili ją. Właśnie doszło do mnie, że z tego wszystkiego nie zwróciłam uwagi na miski i wodę.. Nigdy nie widziałam zwierząt w takim stanie i to chyba z zdenerwowania.. Całe życie mieszkałam w Szczecinie i nigdy nie widziałam zwierząt w żadnym zoologicznym czy sieciowym czy nie w takim stanie jak widzę w Poznaniu, a ten wczorajszy to jakieś apogeum.. I przyznam się bez bicia, że nie mam pojęcia co z tym zrobić gdzie takie coś zgłaszać.. I jest mi wstyd, bo uciekłam stamtąd po prostu nie mogąc na to patrzeć..