Czas leci... Dziś mija tydzień... w sumie tydzień temu jeszcze o tej porze Lucjan czuł się nieźle, prosił o strzykawkę z papką dla Stefanka, wyciągał ryjek, stawał przy prętach.....
Czas trochę o nim napisać, muszę się z nim w końcu jakoś pożegnać...
Lucuś był wyjątkowy... Został "wyrwany śmierci" raz już pod koniec 2012 roku, kiedy to został zabrany w kiepskim stanie poprzedniej właścicielce. Był bardzo wzdęty, miał przerośnięte mocno zęby, miał zapalenie warg. Było z nim źle, ale dzięki Beacie, która o niego walczyła przez całe święta Bożego Narodzenia przeżył i trafił do nas 1 stycznia 2013 roku. Wówczas miał minimum pięć lat, może nawet 6. Miał być u nas na chwilę.... na DT.
Był przerażony, postawiony na podłodze nie odklejał od niej brzuszka i się nie ruszał, bał się wszystkiego, te jego piękne czarne oczy takie duże i takie później wdzięczne i ufne wówczas były jedynie pełne przerażenia, dostawał multum zastrzyków, był dokarmiany...
Po kilku dniach wiedzieliśmy, że wówczas Lisek - odtąd Lucjan (wcześniej Misiek) już nie będzie szukał innego domu, że to u nas zostanie, bo nie szło go nie pokochać całym sercem. Z każdym dniem Lucuś rozkwitał, stawał się coraz ufniejszy, coraz bardziej pokazywał jaki jest mądry, kochany i jak wiele jest wart... Był tak bardzo nasz.... choć tak krótko....
Był u nas dwa lata i siedem miesięcy.... tylko....
Szybko pokochał naszego Stefcia, który nie ukrywajmy ma trudny charakterek, ale Lucuś był dla niego wyrozumiały. Stefiś się złościł na niego, używał zębów a Lucuś go na ogół tylko przeganiał, a później lizał po uszku....
Cudownie razem spali przytuleni do siebie na łóżku, w kocu czy kołdrze...
Jak Stefuś zachorował Lucek starał się go "pobudzić" do życia i podchodził, wąchał....
Na wybiegu zawsze chłopcy chodzili razem, a jak któryś pobiegł gdzieś sam to zaraz się odszukiwali, na ogół to właśnie Lucuś szedł po Stefka, który stał gdzieś i krzyczał, jakby się zgubił....
Podobno w poprzednim domu Lucuś nie miał dobrego jedzenia, raczej jadał obierki etc. Choć dawaliśmy mu różne przysmaki zawsze Lucjan najbardziej kochał jabłka. Mógł dostać ogórka, pomidora, marchew i i tak wybierał jabłko. Lucusiowe jabłuszka.... Kochał je jeść, zawsze....
Lucuś przewracał w klatce miseczki, nawet te ciężkie ceramiczne. Dostali więc taka potrójną miskę na sosy - naprawdę ciężką i Pucjanek jak jadł karmę to cały stawał na tej misce... a czasem i ją dał radę przewrócić albo chociaż przechylić....
Nie wierzę, że piszę o nim w czasie przeszłym....
Mój kochany świński dziadziuś Lucuś.....
Lucuś ze swoim Stefusiem:
Lucuś:
Przepraszam Cię Lucjanku, że nie udało mi się o Ciebie dłużej walczyć, przepraszam jeśli mogłam coś zrobić a nie zrobiłam....
Zawsze będziesz moim kochanym Lucusiem - Pucusiem, moim kochanym niezdarnym prosiaczkiem....
Nigdy nie zapomnę tych Twoich mądrych oczu....
I zawsze będę Cię kochać....
