Re: Alfie & Crispy - NOWA KLATKA
: 15 lis 2018, 19:28
Przybywam po długim czasie ale z nieciekawymi informacjami.
Mieliśmy dziś wizytę u weterynarza bo zauważyłam pasażerów na gapę i cóż się okazało? ŚWIERZB.
Więc dzisiaj było wielkie szuru buru klatki, chłopaki dostali zastrzyki, próbowaliśmy na Alfiem zrobić badanie normalnie ale nie dało się i była wziewka, po niej był pijaniutki co mnie tak bawiło że o matko.
Dostaliśmy też szampon, jutro czeka ich kąpiel a następna za tydzień, a za dwa tygodnie mamy kolejną wizytę kontrolną.
Przez dwa dni teraz muszę obserwować czy nie mają jakiś skutków ubocznych po leku i mam ogromną nadzieję że żadna biegunka nam się nie pojawi
Oboje byli też zważeni i jest wszystko cacy, Crispy oczywiście się wyrywał u pani weterynarz na rękach ale na moich nie bywa inaczej.
Alfie jak tylko Pani weterynarz go puściła po zebraniu taśmą próbki wleciał mi w ręce jak by go katowano
Dzielnie znieśli przejazd no bo inaczej być nie mogło skoro nowy transporter dostali.
Jeszcze zostaje mi tylko wyprać koce i inne duperele.
Łapajcie zdjęcia z dzisiejszej wizyty ale robione tylko gdy nikt nie widział
A tu jest jeszcze Alfie w upojeniu alkoholowym
Pani weterynarz jak wróciła z pijanym Alfiem, wkłada go do transportera i mówi że jest mokry bo się posiusiał podczas wziewki.
Teraz tylko trzymajcie kciuki żeby przez te 2 dni nic im się ze skutków ubocznych nie pojawiło i żebyśmy zwalczyli te paskudztwo.
Mieliśmy dziś wizytę u weterynarza bo zauważyłam pasażerów na gapę i cóż się okazało? ŚWIERZB.
Więc dzisiaj było wielkie szuru buru klatki, chłopaki dostali zastrzyki, próbowaliśmy na Alfiem zrobić badanie normalnie ale nie dało się i była wziewka, po niej był pijaniutki co mnie tak bawiło że o matko.
Dostaliśmy też szampon, jutro czeka ich kąpiel a następna za tydzień, a za dwa tygodnie mamy kolejną wizytę kontrolną.
Przez dwa dni teraz muszę obserwować czy nie mają jakiś skutków ubocznych po leku i mam ogromną nadzieję że żadna biegunka nam się nie pojawi
Oboje byli też zważeni i jest wszystko cacy, Crispy oczywiście się wyrywał u pani weterynarz na rękach ale na moich nie bywa inaczej.
Alfie jak tylko Pani weterynarz go puściła po zebraniu taśmą próbki wleciał mi w ręce jak by go katowano
Dzielnie znieśli przejazd no bo inaczej być nie mogło skoro nowy transporter dostali.
Jeszcze zostaje mi tylko wyprać koce i inne duperele.
Łapajcie zdjęcia z dzisiejszej wizyty ale robione tylko gdy nikt nie widział
A tu jest jeszcze Alfie w upojeniu alkoholowym
Pani weterynarz jak wróciła z pijanym Alfiem, wkłada go do transportera i mówi że jest mokry bo się posiusiał podczas wziewki.
Teraz tylko trzymajcie kciuki żeby przez te 2 dni nic im się ze skutków ubocznych nie pojawiło i żebyśmy zwalczyli te paskudztwo.