Asita pisze:A jak boby Cwaniaka?
Asiu unikam tego tematu, wiem że pewnie kibicujące nam osoby chciałyby wiedzieć co i jak... A ja tego unikam bo po 5 miesiącach leczenia boję się powiedzieć to głośno żeby nie zapeszać, poczekajmy jeszcze z miesiąc...
Jedyne co mogę powiedzieć i poradzić wszystkim opiekunom to nie poddawajcie się i ufajcie sobie. Leczyłam Cwaniaka od lutego, był w 4 lecznicach rozsianych po całym Śląsku. Straciłam ogrom czasu, nie przespałam wiele nocy siedząc przy nim, straciłam kasę jak za egzotyczne wakacje, przepłakałam swoje i nabawiłam się wielu siwych włosów, ale nie poddałam się. Kuracja z czerwca była skuteczna, ale już przed kolejną kontrolą czułam, że coś nie gra mimo, że boby niby robił. W poniedziałek na usg usłyszałam, że jest super i dostałam nowe leki żeby dołączyć do tych co mam. Cwaniak niby jadł, niby biegał ale ja nie wytrzymałam i w piątek pojechałam do Bielska, czułam że tak do końca nie jest ok. Ten mój cholerny upór i zaufanie do samej siebie sprawiło, że mamy szansę na całkowite wyleczenie. Za wcześnie by to ogłaszać i pewnie do końca życia już będę bacznie przyglądać się jego brzuszkowi i bobkom, ale jest nadzieja, której wcześniej nikt mu nie dawał.