
Dzisiaj przed godz. 9 odeszła Nuteczka. Była od zawsze... Adoptowana dla Nali...
Zabrakło jej tylko 30 dni do 8-mych urodzin. Byłam pewna, że będziemy świętować bo czuła się cały czas tak samo, apetyt super dopisywał, 4 kwietnia byłyśmy na kontroli i nic nie wskazywało na tragedię.
Wczoraj późnym wieczorem zjadła normalnie kolację. Jak zwykle ucieszyła się, że dałam trawę i aż gruchała ze szczęścia... Obudziła mnie o 4 rano bo kręciła się po klatce i była niespokojna. Wchodziła do legowiska po czym zaraz wychodziła kręcąc się w kółko. Pogłaskałam ją żeby się uspokoiła ale coś mi nie pasowało bo nic się nie odzywała a zawsze gadała jak ją głaskałam. Wzięłam do łazienki na oględziny ale oprócz zwiększonego oczopląsu nic nie stwierdziłam. Zmartwiłam się bo dałam jedzenie a ona nawet nie zareagowała więc wzięłam ją na kolana i tak siedziałyśmy. Przestała się kręcić ale zobaczyłam, że brzuch robi się twardy... Dałam espumisan, rodicare akut i delikatnie masowałam. Siku było, kupy nie pomimo że miałam wrażenie jakby się napinała do kupki i podnosiła tyłeczek... Ubrałam się i o 5 poszłam do gabinetu po nospę w zastrzyku i po metoclopramid żeby pobudzić jelita do pracy. Jednak nic już nie ruszyło


22.05.2011 - 22.04.2019
Mały okruszek

Słodka klusia



Dziewczyny znowu razem


