Moje przesympatyczne damy wczoraj dały się wytarmosić... Zupełnie nieoczekiwanie zeszły z kocyka na podłogę i jak je podnosiłam to Beza (jako pierwsza) nie zeskoczyła z rąk tylko na nich została. Niezmuszana!!!!

Zaczęłam ją głaskać a ona nawet nie fiknęła. Normalnie moje ręce służą im tylko do musowego transportu z kocyka do klatki, z kocyka na kolanka, do transporterka i tyle... a tu niespodzianka. Krema mniej się poddała pieszczotom ale też nie uciekała przy głaskaniu i nie osikała mnie

jak to ma w zwyczaju. Przy czym podczas wyciągania z klatki muszę się porządnie skupić, żeby przewidzieć w którą stronę czmychnie to małe zwierzę.
Zobaczymy czy to coś trwałego czy po prostu coś im się pomyliło

. Gdyby jednak tak zostało to mogę uznać kolejny postęp w oswajaniu
P.S. ale DOMKU im jeszcze nie oddam !!!
