
A u pani Kasi będziemy dopiero o 19:30 ale już jestem spokojniejsza. Dziewczynki jedzą, skaczą i bobkują. Na pierwszy rzut oka jest dobrze.
Poproszę o obcięcie im pazurków, bo te tylne to już mają niezłe. Szkoda tylko, że to taki stres dla nich będzie. Ale nie ma wyjścia.
Czuję się już bardzo związana z moimi świnkami. Od początku je pokochałam ale teraz jak się na kolankach odprężają to ośmielam się przypuszczać, że odrobinkę mnie zaakceptowały. To jeszcze nie miłość z ich strony ale już plusik.

Dziewczyny podbiły też serca innych, że o jeżu nie wspomnę.

Amala zdenerwowana przez Aloki na kolankach u Alka strasznie płakała. U mnie się uspokoiła. Dla mnie to taki pierwszy przejaw jej zaufania. To cudne móc je tak obserwować.
Oby tylko ta moja trójeczka byłą zdrowa.