Salin, proszę, nie obrażaj się na nas i komentarze na tym forum. Ostatnio dużo jest przypadków, że ludzie oddają chore świnki i "nerwy siadają"...Prawdopodobnie zostaliście źle poinformowani ( postraszeni ) przez weterynarza lub swojego lekarza (ludzkiego ), a grzybica i świerzb u świnki to nie powód, by pozbywać się zwierzaka. Przy zachowaniu odrobiny środków ostrożności i przestrzeganiu higieny, nikomu z ludzi, nawet małemu dziecku, nie powinno się nic stać ( chyba że ktoś ma skrajnie obniżoną odporność, np. choruje na AIDS ) .Salin pisze:Oddaliśmy go z bólem serca, z powodu zaawansowanej grzybycy bojąc się o zdrowie własne i dzieci. Nie ma dnia abyśmy o nim nie wspominali![]()
Ja mam stadko swoich świnek, a bywało, że w moim DT było dodatkowo kilkanaście świnek - w różnym stanie - z grzybicą, świerzbem, wszołami i innymi paskudztwami - nikt z mojej rodziny ( mam dwójką dzieci ) się nie zaraził. Nadmienię, że mam jeszcze dwa koty, które się przecież wszędzie kręcą, jednak daliśmy radę zachować środki ostrożności i zajmować się chorymi świnkami.
Bardzo często zdarza się, że nawet ludzie pro-zwierzęcy, w trosce o siebie i swoje dzieci, oddają chorych pupilów. Poza tym bywa, że lekarze straszą kobiety w ciąży i każą im pozbyć się z domu nawet najzdrowszych zwierzaków - np. kotów i gryzoni.. Szkoda, że w Polsce wiedza na temat zwierząt, także u "profesjonalistów" jest jeszcze na marnym poziomie. No i brakuje nam też empatii.
Takie ogólne pytanie/dygresja - czy dziecko/męża/żonę/teściową, gdy zachoruje, też oddamy? Żeby nie zarazić pozostałych członków rodziny??