Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpienie ?
Moderator: Dzima
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Rozumiem, że chodzi ci o chłoniaka bo Kajtek choruje jeszcze na serducho co objawia się u niego mniejszą aktywnością, zwłaszcza gdy jest gorąco (lato). Natomiast jeśli chodzi o chłoniaka to jedynym objawem, są powiększone węzły chłonne pod bródką i przednimi łapkami. Poza tym morfologia w normie, bobki i siku też ok. Te pachwinowe były już wielkości małej fasolki ale po tygodniowym stosowaniu dexamethasonu zmniejszyły się gdzieś o 2/3.
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23115
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Rutynowo dr Kasia przed decyzją o chemii zleca echo serca.
Z węzłami bywa różnie: Loczek od zawsze (a to już rok) ma lekko powiększone i nic z tego nie wynika, badania w normie.
Z węzłami bywa różnie: Loczek od zawsze (a to już rok) ma lekko powiększone i nic z tego nie wynika, badania w normie.
- grzegorz
- Posty: 351
- Rejestracja: 18 sty 2014, 13:57
- Miejscowość: Mikołów
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Dziękuję za odpowiedź. Tak, chodziło mi o objawy chłoniaka.
Pytałem, ponieważ mój Strzałek też ma powiększone węzły chłonne, ale tylko te w okolicach wszystkich łapek.
Weterynarz nie postawił konkretnej diagnozy. Powiedział, że może to być chłoniak, ale równie dobrze może to być tkanka tłuszczowa. Na razie zalecił obserwację. Martwię się o niego.
Pytałem, ponieważ mój Strzałek też ma powiększone węzły chłonne, ale tylko te w okolicach wszystkich łapek.
Weterynarz nie postawił konkretnej diagnozy. Powiedział, że może to być chłoniak, ale równie dobrze może to być tkanka tłuszczowa. Na razie zalecił obserwację. Martwię się o niego.
Wątek Toffi, Natki i Szyszki: viewtopic.php?f=55&t=1829
Za TM
Chrupka, Strzałek, Łatka, Lusia, Trufla i Panda
Za TM
Chrupka, Strzałek, Łatka, Lusia, Trufla i Panda
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Dam ci bardzo dobrą radę - nie czekaj ! Dobrze, że się martwisz. Dobry weterynarz wymaca czy to są węzły chłonne powiększone, czy tkanka tłuszczowa. Z Kajtkiem tak właśnie było, że pierwszy wet u którego byłem 8 grudnia powiedział mi, że to tkanka tłuszczowa. Ja jednak nie dawałem wiary i poszukałem innego - zrobił biopsje i wyszło niestety, że to chłoniak.
Musisz mieć jasną diagnozę, czyli morfologia z rozmazem ręcznym a nie maszynowym i jeśli to faktycznie powiększone węzły chłonne to biopsja cienkoigłowa.
Pytaj się na forum gdzie w twojej okolicy jest dobry fachowiec od świnek morskich
Musisz mieć jasną diagnozę, czyli morfologia z rozmazem ręcznym a nie maszynowym i jeśli to faktycznie powiększone węzły chłonne to biopsja cienkoigłowa.
Pytaj się na forum gdzie w twojej okolicy jest dobry fachowiec od świnek morskich
- grzegorz
- Posty: 351
- Rejestracja: 18 sty 2014, 13:57
- Miejscowość: Mikołów
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Dziękuję za informację. W najbliższym czasie pojadę ze Strzałkiem do weterynarza do Bielska.
Wątek Toffi, Natki i Szyszki: viewtopic.php?f=55&t=1829
Za TM
Chrupka, Strzałek, Łatka, Lusia, Trufla i Panda
Za TM
Chrupka, Strzałek, Łatka, Lusia, Trufla i Panda
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Więc Kajtek już po wszystkim , jego stan pani dr oceniła jako bdb zważywszy na chore serce i ząbki. Kajtek bronił się bardzo długo ale w końcu udało mu się założyć wenflon i podać winkrystyne za pomocą pompy infuzyjnej. Ma pokłute trzy łapki biedak. ale już zaczyna sobie podjadać pietruszkę. Najprawdopodobniej będzie przyjmował winkrystyne dozylnie i cyklofosfamid w tabletkach na zmianę co dwa tyg . To będzie pionierskie leczenie chloniaka u świnki. Do tej pory leczono samą winkrystyną, która przedłużała życie ale nie było przypadku remisji. Dlatego teraz zastosujemy kombinację obu leków aby działały na wszystkie typy chłoniaka bp jak się okazuje nie istnieje typowy profil badania na ustalenie jaki to chłoniak. Próbki (komórki) porównuje się z profilem dla innych zwierząt i na tej podstawie z jakimś prawdopodobieństwem ustala się typ chłoniaka. Cyklofosfamid jest bardziej zabójczy dla komórek nowotworowych ale niestety dla zdrowych także . Powoduje min. krwotoczne zapalenie pęcherza moczowego oraz działa szkodliwość na serducho. Dlatego jeszcze się zastanawiamy czy Kajtek go dostanie.
Kajtek teraz odpoczywa, nawet się wyciągnął i sobie leży . Musi tu zostać na obserwacji trochę.
Kajtek teraz odpoczywa, nawet się wyciągnął i sobie leży . Musi tu zostać na obserwacji trochę.
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Wreszcie jest chwila więc mogę coś napisać.
Najpierw Kajtek - jeśli chodzi o jego samopoczucie to wydaje mi się, że jest trochę gorzej niż przed podaniem winkrystyny. Kajtek jest mniej aktywny ale to chyba nie jest sprawa chemioterapii ale o tym za chwilę. Muszę go więcej dokarmiać bo sam mniej wcina ale powodem może być korekcja zębów, którą miał przed podaniem leku. Tak czasami reaguje po tym zabiegu. Jego aktywność powoli spadała w miarę upływu czasu po podaniu winkrystyny, także te wszystkie negatywne objawy mogą być skutkiem podania mu jej. Na pewno nie obędzie się bez badania krwi przed kolejnym podaniem preparatu. Jeśli chodzi o działanie leku na węzły chłonne to nastąpiła pewna remisja do tego stopnia, że prawy pachwinowy jest ledwo wyczuwalny, lewy trochę większy (wielkości groszku - wcześniej fasoli), lewy pod bródką ledwo wyczuwalny natomiast prawy trochę większy.
Poza tym boby robi normalne ( pierwszy dzień po chemioterapii były malutkie i połączone), siku też ok. Jak podsunę mu natke pietruszki to wcina bez opamiętania ale widać, że ruchy szczęki nie są prawidłowe ( co by wskazywało na problemy po korekcyjne).
Kolejna sprawa to moja ocena samego procesu podawania dożylnego leku. Wcześniej napisałem, że Kajtek miał pokłute trzy łapki. Okazało się, że miał pokłute wszystkie. Na wszystkich miał siniaki bądź krwiaki. Nie rozumiem jak mogło do tego dość, takie rzeczy nie powinny się wydarzyć. Przed zakładaniem wenflonu mówiłem, że Kajtek będzie walczył. Nie bez powodu mówią na niego w Ogonku mały Pudzian. Czy nie było można uśpić go trochę narkozą wziewną i zrobić to spokojnie ?
Dlatego teraz Kajtek jest mało aktywny, muszę go wyciągnąć i wsadzić do klatki, wcześniej wskakiwał sam a teraz podejdzie do niej, stanie i czeka. Mam nadzieję, że to tylko siniaki są tego przyczyną i niedługo mały będzie znowu fikał.
Jeśli chodzi o leczenie to na razie podobne jak u pucka69:
steryd (encorton)
ulgastran na przewód pokarmowy i żołądek
heparegen na wątrobę
Rubenal plus lespewet na nerki
koenzym Q
no i pozostałe leki, które Kajtek przyjmuje na serducho
Koszty to na razie aż 300 zł za wizytę plus koszt leków i dojazd. Sumy dla nas astronomiczne ale obiecałem mu kiedyś przecież, że będę się nim opiekował. Na razie nie mam kasy na następny wyjazd ale są jeszcze trzy dni i coś się wymyśli . Mógłbym też - jak poprzednia osoba, która się nim zajmowała - olać go dla własnej wygody, ale kim bym się wówczas stał ?
Wiecie co - najgorsze jest to, że nie mam tu w nikim wsparcia. Każdy mówi - chory to uśpij i po problemie. Nawet baba w aptece ostatnio mówi, że jak się traktuje zwierzaka jak członka rodziny to jest przesrane. Zadałem jej wiele pytań m.in. a co miałbym zrobić jakbym nie traktował go jak członka rodziny a na końcu pytanie, które zostało bez odpowiedzi - czy pani życie jest więcej warte niż życie mojej świnki ? Wszystkim takim mądralom odpowiadam: Czy podarowałeś kiedyś komuś życie? Jeśli nie to spróbuj dać a wtedy przekonasz się co i czy jesteś coś warty.
Tak więc Kajtek melduje się w Medicavecie w środę i potem się odezwiemy jak było u co u niego.
Pozdrawiam
Najpierw Kajtek - jeśli chodzi o jego samopoczucie to wydaje mi się, że jest trochę gorzej niż przed podaniem winkrystyny. Kajtek jest mniej aktywny ale to chyba nie jest sprawa chemioterapii ale o tym za chwilę. Muszę go więcej dokarmiać bo sam mniej wcina ale powodem może być korekcja zębów, którą miał przed podaniem leku. Tak czasami reaguje po tym zabiegu. Jego aktywność powoli spadała w miarę upływu czasu po podaniu winkrystyny, także te wszystkie negatywne objawy mogą być skutkiem podania mu jej. Na pewno nie obędzie się bez badania krwi przed kolejnym podaniem preparatu. Jeśli chodzi o działanie leku na węzły chłonne to nastąpiła pewna remisja do tego stopnia, że prawy pachwinowy jest ledwo wyczuwalny, lewy trochę większy (wielkości groszku - wcześniej fasoli), lewy pod bródką ledwo wyczuwalny natomiast prawy trochę większy.
Poza tym boby robi normalne ( pierwszy dzień po chemioterapii były malutkie i połączone), siku też ok. Jak podsunę mu natke pietruszki to wcina bez opamiętania ale widać, że ruchy szczęki nie są prawidłowe ( co by wskazywało na problemy po korekcyjne).
Kolejna sprawa to moja ocena samego procesu podawania dożylnego leku. Wcześniej napisałem, że Kajtek miał pokłute trzy łapki. Okazało się, że miał pokłute wszystkie. Na wszystkich miał siniaki bądź krwiaki. Nie rozumiem jak mogło do tego dość, takie rzeczy nie powinny się wydarzyć. Przed zakładaniem wenflonu mówiłem, że Kajtek będzie walczył. Nie bez powodu mówią na niego w Ogonku mały Pudzian. Czy nie było można uśpić go trochę narkozą wziewną i zrobić to spokojnie ?
Dlatego teraz Kajtek jest mało aktywny, muszę go wyciągnąć i wsadzić do klatki, wcześniej wskakiwał sam a teraz podejdzie do niej, stanie i czeka. Mam nadzieję, że to tylko siniaki są tego przyczyną i niedługo mały będzie znowu fikał.
Jeśli chodzi o leczenie to na razie podobne jak u pucka69:
steryd (encorton)
ulgastran na przewód pokarmowy i żołądek
heparegen na wątrobę
Rubenal plus lespewet na nerki
koenzym Q
no i pozostałe leki, które Kajtek przyjmuje na serducho
Koszty to na razie aż 300 zł za wizytę plus koszt leków i dojazd. Sumy dla nas astronomiczne ale obiecałem mu kiedyś przecież, że będę się nim opiekował. Na razie nie mam kasy na następny wyjazd ale są jeszcze trzy dni i coś się wymyśli . Mógłbym też - jak poprzednia osoba, która się nim zajmowała - olać go dla własnej wygody, ale kim bym się wówczas stał ?
Wiecie co - najgorsze jest to, że nie mam tu w nikim wsparcia. Każdy mówi - chory to uśpij i po problemie. Nawet baba w aptece ostatnio mówi, że jak się traktuje zwierzaka jak członka rodziny to jest przesrane. Zadałem jej wiele pytań m.in. a co miałbym zrobić jakbym nie traktował go jak członka rodziny a na końcu pytanie, które zostało bez odpowiedzi - czy pani życie jest więcej warte niż życie mojej świnki ? Wszystkim takim mądralom odpowiadam: Czy podarowałeś kiedyś komuś życie? Jeśli nie to spróbuj dać a wtedy przekonasz się co i czy jesteś coś warty.
Tak więc Kajtek melduje się w Medicavecie w środę i potem się odezwiemy jak było u co u niego.
Pozdrawiam
- martuś
- Posty: 10203
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Każdy kto nie kocha zwierząt tak będzie mówił. Ja też bym walczyła jeśli to by się przytrafiło mojej śwince. Oczywiście dopóki zwierzę walczy i ta walka to nie jest tylko przedłużanie cierpienia. Dobrze powiedziałeś tej babie - czym się różni życie ludzi od życia zwierząt? Tak samo odczuwają ból i mają takie same prawa do leczenia i godnej starości...Moje Siubutki pisze: Wiecie co - najgorsze jest to, że nie mam tu w nikim wsparcia. Każdy mówi - chory to uśpij i po problemie.
Co do ogłupienia na czas zakładania wenflonu to pewnie było za duże ryzyko związane z sercem Kajtusia. Winkrystyna bardzo osłabia organizm a jeśli do tego dołączyło by się osłabienie związane ze wziewką to Kajtuś mógłby nie przeżyć chemii...
Mam nadzieję, że chłopak dojdzie do siebie i jeszcze jakiś czas będziecie mogli spędzić razem
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Niestety nie mam żadnego doświadczenia w temacie chłoniaka, jak zapewne znaczna część forum, stąd zapewne to milczenie (dopiero po napisaniu zobaczyłam post martuś). To nie tak, że ludzie są obojętni, ale raczej nie wiedzą co Ci poradzić. Dla mnie to normalne, że traktuję zwierzaki jak członków rodziny, niestety takich ludzi co gadają, oddaj (jak jest jakiś problem) lub uśpij jest wiele, po prostu są mniej wrażliwi, nie wiem może tak wychowani, że „to tylko zwierzę”… Bardzo Ci współczuję i podziwiam to co robisz dla Kajtka, tym bardziej, że masz taki kawał drogi. Znając siebie również zrobiłabym wszystko co w mojej mocy, żeby pomóc śwince, według zasady żeby nie poddawać się póki jest nadzieja… trzymamy mocno, żeby było lepiej
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23115
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Nie wiem, sama nie wiem, co powiedzieć.
Kiedy Pontus zaczął się starzeć i wiedziałam, że odejdzie prędzej, czy później, wiele razy zastanawiałam się, może nie ile jestem gotowa wydać na ewentualne leczenie, ale na ile to leczenie nie będzie leczeniem uporczywym. Na szczęście nie doszłam do takiego momentu - choroba postąpiła szybko i dość chyba łagodnie, skoro świnka jadła do ostatniej chwili życia. zdecydowałyśmy z dr Kasią o eutanazji, bo jeszcze doba i zacząłby się dusić.
Ale nie miałam problemu skąd wziąć pieniądze, kwoty wydane na leczenie były dla mnie duże, ale osiągalne. Gdyby było inaczej - nie wiem.
Większość świnek odchodzących na chłoniaka w ogóle nie jest leczonych, bo choroba przebiega bezobjawowo (jak u świnek Chrumki), albo dlatego, że opiekunowie nie chodzą do weta, albo dlatego, że weci nie mają nic poza sterydem do zaproponowania.
Przedłużenie życia świnki o kilka miesięcy to dla niej dużo, pod warunkiem, że leczenie nie jest zbyt dużym dyskomfortem.
Ale każdy ma prawo podjąć decyzję według własnego rozeznania. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze zwierzęta - to obejmuje niestety również często decyzje w sprawie ich śmierci.
Kiedy Pontus zaczął się starzeć i wiedziałam, że odejdzie prędzej, czy później, wiele razy zastanawiałam się, może nie ile jestem gotowa wydać na ewentualne leczenie, ale na ile to leczenie nie będzie leczeniem uporczywym. Na szczęście nie doszłam do takiego momentu - choroba postąpiła szybko i dość chyba łagodnie, skoro świnka jadła do ostatniej chwili życia. zdecydowałyśmy z dr Kasią o eutanazji, bo jeszcze doba i zacząłby się dusić.
Ale nie miałam problemu skąd wziąć pieniądze, kwoty wydane na leczenie były dla mnie duże, ale osiągalne. Gdyby było inaczej - nie wiem.
Większość świnek odchodzących na chłoniaka w ogóle nie jest leczonych, bo choroba przebiega bezobjawowo (jak u świnek Chrumki), albo dlatego, że opiekunowie nie chodzą do weta, albo dlatego, że weci nie mają nic poza sterydem do zaproponowania.
Przedłużenie życia świnki o kilka miesięcy to dla niej dużo, pod warunkiem, że leczenie nie jest zbyt dużym dyskomfortem.
Ale każdy ma prawo podjąć decyzję według własnego rozeznania. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze zwierzęta - to obejmuje niestety również często decyzje w sprawie ich śmierci.