Strona 2 z 5
Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 20 gru 2015, 22:02
autor: lubię
Ula, ja nie wiem co te świnie jadły, ale coś musiały, bo żyją i zęby nie były przerośnięte. Natomiast było to coś, co im prawie nic nie daje, bo są chude prawie na śmierć, przewód pokarmowy był zupełnie pusty w momencie odbioru i przynajmniej u jednej mojej panny doszło niemalże do zatrzymania jego pracy (jak tak patrzę co się teraz dzieje). Moje dostają cały czas probiotyk, ziółek nie ruszają, zrobiłam do poidełka to przestały pić

Mokrego nie dostają wcale, właśnie z racji totalnej biegunki. Tyle, że moje stoją w miejscu lub spadają z wagi. Skoro Nr 1 je, tyje i czuje się dobrze, to poczekaj jeszcze z warzywami, w końcu dojdzie do siebie. Może tynk ze ścian żarły?
Cynthia pisze:Kochana, prezes już na oczy nie widzi, ze zmęczenia, bo tyle spraw naraz ogarnia, dla Stowarzyszenia... Więc myślę że wybaczysz mi byki, a określisz się za to, co by Ci się dla tych bid przydało, może coś wyskrobiemy poświątecznie na wsparcie...
Potrzebuję czasu i ze dwóch ludzi do pomocy. Nie muszą być wykwalifikowani, ze świniami sobie poradzę, byle mi ktoś się dziećmi i tż zajął

No dobra, wystarczy prowiant...
Byki wybaczam, tylko ich nie rozmnażaj

Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 20 gru 2015, 23:01
autor: porcella
Knedel fajdał na miękko pięć miesięcy. Aż przestał i teraz nawet brokuł nie robi na nim wrażenia. Posypywałam enterofermentem ziarniste, żeby nie stresować dodatkowym lekiem. Ale zielonego nie dostawał prawie wcale aż do września.
Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 21 gru 2015, 10:01
autor: ulaWroc
U mnie w domu to tylko przeżywają tą chudość, czaszka na wierzchu żebra, miednica. Gdyby nie kłaki to nic by nie było, cień świnki. Masakra... a ja durna na "dzień dobry" jak przyjechał i go wpakowałam do klatki dałam górę warzyw... w miarę szybko się połapałam. Chociaż wyrzuty sumienia mam, bo bidok tylko na marchewkach i pietruszce.Buraczka już odpuściłam bo też go "rozwalniał" Ale faktycznie musiały być "puste" bo mi "nowy" nie robił nic przez jakieś 2 dni. Sikać zauważalnie zaczął dopiero po kilku dniach. Ja pytałam Grześka o probiotyki ale mówił tylko że jakbym mu zmieniała dietę trochę i wrócą miękkie boby to węgiel dawać, i na suchym trzymać.
A z niespodzianek... wreszcie po 2 tygodniach załapał że to coś suche pod dupą to siano i to się je... Wpierdziela jak małpa. Nawet "nie mąż" meldował mi dzisiaj rano że jak się kładł spać w nocy to "nowy" tak napierdzielał to siano że w całym pokoju słychać... (ja tam się zawsze zastanawiam jak On to słyszy dla mnie to po prostu miłe dla ucha chrupanko - przeżuwanko)
Kaśka jakbyś chciała jakiegoś musli dla konia to ja mam dużo moge oddac. Kupuje mu chamską karme troszkę daje tego musli ale on więcej wywala, żre tylko te chamidła z zoologa + płatki owsiane.
PS. Nie miałabyś bliżej do Pastuszka mam kalendarz do odebrania (a Kamińskiego to uuu daleko) może jakoś z Tobą bym się spotkała w tzw międzyczasie - mogę Ci dzieci popilnować czy coś....
Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 21 gru 2015, 19:03
autor: lubię
To ja chętnie trochę tego musli przytulę

U mnie pomału zaczyna się sprawdzanie, czy tych dziwnych bobków czasem się nie je, ale entuzjazm budzą tylko płatki owsiane i sucha bułka

Laska z opuchniętym, plastelinowym brzuchem już nie ma obrzęków i je praktycznie sama, ale mamuśka tych młodszych kiepsko - dzisiaj waży 365g i ma zęby do korekty. Próbuje sama jeść, ale 1. jest tego stanowczo za mało do jej potrzeb, 2. rozumie tylko powyższe, a radzi sobie tylko z płatkami, co z kolei nie ściera zębów...
O kalendarzu będę pamiętać (źle mówię, mój telefon będzie pamiętał

), ale nie wiem, czy uda mi się pomóc.
Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 21 gru 2015, 19:51
autor: porcella
Tak myślę, jesli one były "puste", to może warto pomyśleć nad jakimś ulgastranem przez dwa-trzy tygodnie? Bo tam już się mogły wrzody pozaczynać.
Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 21 gru 2015, 21:22
autor: lubię
Entropia dostaje, Entalpia raczej nie potrzebuje - u niej hece z waga biorą się pewnie ze schodzących obrzęków, bo ona ładnie je i najwyraźniej dobrze się czuje. Nr 1 też raczej nie musi, ładnie przybiera.
Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 21 gru 2015, 22:18
autor: porcella
One mogą przybierać, nawet dość długo normalnie funkcjonować. Nie chcę straszyć, pamiętam po prostu, że kilka laboświnek z ubiegłorocznego zimowego rzutu odeszło z powodu pękniętych wrzodów już u nas, po kilku dobrych tygodniach.
Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 22 gru 2015, 8:44
autor: ulaWroc
A pytałam Grzesia o tą samice która miała sterylizowana i aborcjowana... właśnie mówił że całkiem fajnie jej wszystko zeszło i że jednak nie była w ciąży. Tak marny organizm i w ciąży
Kaśka jakby ci się udało ten kalendarz odebrać, to się jakoś umówimy wezmę Ci tego musli.
Swoją drogą tak teraz sobie czasami myślę czemu ja temu Panu "hodowcy" czegoś nie przygadałam... chyba miałam zderzenie z rzeczywistością, zawsze dostawałam świnki upasione odchuchane a w tym przypadku mnie zamurowało... chociaz aż mi się cisnęło coś...
Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 22 gru 2015, 16:37
autor: lubię
Dobrze, że tego nie zrobiłaś - skutek prawdopodobnie byłby odwrotny do zamierzonego, a mi jednak zależy na trwałym efekcie, zamiast chwilowego szoku.
Z Entalpią faktycznie w porządku, brzuch jej szybko znormalniał jak zaczęła jeść, ale i tak będzie do sterylizacji. Ona ma jakieś problemy hormonalne - pewnie stąd poronienia, brak ciąży mimo siedzenia z samcami i łysienie, bo brzuch dalej jest łysy a i po bokach jej kudły masowo lecą.
Entropia dzisiaj miała korygowane trzonowce i, odpukać, na razie wszystko w porządku - wybudziła się ładnie, zjadła 15 ml na raz po powrocie i jeszcze wyrywała strzykawkę

Oby tak dalej

Re: Niedożywiony wychudzony samiec nr 1:)
: 23 gru 2015, 10:29
autor: ulaWroc
Trwały efekt z czym? Mi też już zapowiedział że "młody" będzie miał prawdopodobnie problem z zębiskami ale jeszcze nie w tej chwili. Bo krzywo ma pościerane, jak wspominałam od kilku dnia zaczął skubać siano więc może mu się pościerają ładniej po obu stronach, jak Jimmsonowi mojemu staremu. W maju zaczął chorować zapalanie mu się przyplątało bo rozwalił zęby siekacze górne cholera wie na czym (tzn podejrzewam ze od wywalania misek ceramicznych) i niby wszystko było OK az tu mi nagle siedzi taki "zdechły" no tośmy dzielnie walczyli najpierw z zapalaniem spowodowanym owymi zębami, potem ze sraczkami następnie przeziębienia i znowu sraczki, oczywiście Grzesiek już zapowiedział że będzie trza korygować trzonowce ale najpierw niech sie wyliże chłopak z tego co podłapał. Od czerwca do września właściwie mogłam sobie leżankę postawić w korytarzu przychodni. a w międzyczasie zamówiłam siano od pana Roberta takie twarde. Jimsson żarł ok 1.5 mca idziemy na kontrole we wrześniu i co? i nie trzeba jeszcze go kłaść na stół bo się zębiska pościerały.