Jung na przekór wszystkiemu wczoraj wieczorem był w dużo lepszej kondycji. Nie wiotki, a taki "zwarty", waga 660g (czyli 40 więcej) dzięki dokarmianiu. Szamał z zacięciem sałatkę rzymską, nawet w drodze do weta. Myślę, że poczuł się lepiej, dzięki środkowi przeciwbólowemu, którego wcześniej Dr Kasia kazała nie dawać

Rana po gałce wyraźnie się obkurczyła, ale przetoka jest i ropa jest już 10 minut po oczyszczeniu. Akurat spotkałyśmy w MV zoofizjoterapeutkę Agatę. Obmacała mu nóżki, bo powiedziałam, że jeśli mały wyżyje będzie się kwalifikował do rehabilitacji. Powiedziała tylko: On nic tam nie ma... W sensie, że mięśni wogóle

Dodam tylko, że z powodu źle ustawionych łapek robią mu się rany na stopach
Czekam jak na szpilkach na telefon z MV