Ja się nie zgodzę z tą tezą, że świnkom kontakt z człowiekiem nie jest potrzebny. Moim zdaniem to wszystko zależy od konkretnej świnki i jej więzi z właścicielem, ale też od ilości posiadanych świnek.
Wiadomo, że im więcej świnek, tym mniej czasu można każdej poświęcić i nie wytworzy się z każdą takiej więzi, jak przy jednej czy dwóch świnkach. W ten sposób tłumaczyłabym także zażyłość świnek hodowanych pojedynczo - oprócz tego, że fizycznie nie mają z kim stworzyć stada, więc tworzą je z człowiekiem, to człowiek poświęca im po prostu więcej uwagi. Odebrałam kiedyś świnkę, która mimo że była trzymana sama, nie wykazywała chęci kontaktu ze mną. Raz też miałam dwa prosiaki, gdzie jeden z nich wskakiwał mi na kolana na wybiegu i dopominał się o głaskanie, a drugi kompletnie nie chciał mieć ze mną nic do czynienia.
Dobrym przykładem jest też moje własne ministado - samczyk kompletnie ma mnie gdzieś, w zasadzie wszystko mu jedno, kto go bierze na ręce, czy go bierze na ręce, on lubi robić wszystko w swoim tempie i według swojego uznania. Jeśli ja wejdę z butami w jego wizję świata, to na ogół nie jest niezadowolony, jest po prostu neutralny. I tak, kolankuje bo musi, bo ja lubię go brać
Za to z samiczką jest zupełnie inna historia. Na początku nie była prawie wcale oswojona i myślę, że przynajmniej pół roku codziennej pracy z nią spowodowało, że mamy jakąś świńsko-ludzką więź. Kompletnie nie pasuje ona do opisu zachowań wg tego artykułu. Po pierwsze, nie oswajałam jej za jedzenie, więc odpada czynnik przekupstwa - jedzenie dostarczane jest zupełnie osobno. Po drugie, sama domaga się kontaktu, a kiedy nie ma na niego ochoty, zdecydowanie umie to zakomunikować i postawić na swoim. Zasada jest prosta - wyciągam ją z klatki, jeśli nie ma ochoty się przytulać, to skubie mnie i się kręci - wtedy ją odkładam. Jeśli się na to zgadza - kładzie się, wyciąga nóżki i idzie spać. Nikt mi nie powie, że to "rezygnacja z oporu", bo Kiwka doskonale potrafi się opierać, sygnalizować niechęć do tulenia, próbować mnie układać tak, żeby jej było wygodnie (nie wiem czy kiedyś doświadczyliście tego, że świnka morska próbuje Was przesunąć, prześmieszne!). Poza tym jak samolubnie by to nie brzmiało, reaguje w ten sposób tylko na mnie. Nie lubi siedzieć na kolanach u "obcych" i albo schodzi, jeśli obcy jest mniej obcy, albo faktycznie zastyga bez ruchu. Poza tym panna próbuje mnie okazjonalnie czyścić, najbrudniejsze mam oczywiście włosy które trzeba umyć i wyczesać świńskimi zębami
Wydaje mi się, że obserwacje autora są takie a nie inne, bo obserwował dużą grupę świnek. Takie stado ma swoje ogromne zalety, ale ja uważam, że nie da się przy pracy, studiach itp wytworzyć z wieloma świnkami tak mocnej więzi. Szczególnie, że na pewno nie wszystkie świnki są skłonne uznać właściciela za członka stada. Stąd takie wnioski tego pana