Zaczynam nowy temat, mając nadzieję, że nie powielam. Interesuje mnie to, czy osoby mające dwa lub więcej prosiaków też zmagają się ze świńskim terrorem w domu w kwestii karmienia? Nie wiem, czy to, co wyprawiają moje maluchy, mieści się jeszcze w normie, czy już poza nią wybiega
Otóż moje prosięta (są u mnie od miesiąca) domagają się określonych rodzajów pokarmów z taką intensywnością, która nie pozwala mi i mojemu chłopakowi niemalże normalnie funkcjonować
Wiem, że gdy świnka jest głodna, domaga się jedzenia. Kojarzy odgłosy związane z podawaniem pokarmu i wtedy kwiczy. Ok, to norma. Ale u nas to już chyba jakaś patologia! Wystarczy moje pojawienie się wcześnie rano w pokoju i zaczyna się koncert na dwa głosy
Nie mogę nawet normalnie skorzystać z łazienki, bo prosiaki nie pozwalają
Najpierw one. Problem polega na tym, że wyjątkowo upodobały sobie zieleninę. Nie wystarczy kilka gałązek i inne rzeczy. Burak, marchew, jabłko są chrupane tylko przez chwilę. Owszem lubią siano, karmę CC, warzywa i owoce. Ale te pokarmy jedzone są dopiero wtedy, gdy nie uda im się "wykwiczeć" dodatkowej ilości zieleniny. Pomimo wielu smakołyków znajdujących się w klatce, one chcą tylko zieleninę! Pochłaniają ja w kilka sekund, po czym rozlega się tak przeraźliwy kwik, że trudno wytrzymać
Nie mogę wtedy się nadziwić, jak to możliwe, aby tak małe zwierzę mogło wydobyć z siebie aż tak przeraźliwie wysoki kwik! Ma ktoś podobny problem?