Leczenie niestety trochę się przedłużało, szczególnie u Rumiana. Musieliśmy srogo zająć się jego uszkami.
Jednak nadszedł ten długo wyczekiwany dzień...
Chłopaki wracają na rynek!
Mamy też kolejną zmianę zachowania. Tak bardzo potrzebowali towarzystwa, że prawie rozwalili klatkę dzielącą ich od siebie i panowie ponownie mieszkają razem.
Maku coraz częściej domaga się głasków, bardzo chętnie daje się brać na ręce i uwielbia wtulać się w szyję człowieka. Sama się wtedy rozpływam
Z kolei Rumian jest coraz bardziej oswojony, nadal ucieka i chowa się pod hamak (lub za Maka

) przy gwałtowniejszym ruchu, ale jest z niego taki słodziak, że od samego patrzenia na serduszku robi się cieplej
Okazało się, że Rumian ma uczulenie na klasyczne odpylone wióry więc obecnie testujemy te celulozowe. Wygląda na to, że się sprawdzają. Ma też bardzo wrażliwe łapki, które trzeba co kilka dni nawilżać, a pazurki trzeba podcinać częściej, bo rosną krzywo i powodują lekką deformację łapek.
Obaj mogą mieć tendencję do piasku w moczu (ostatnio jechałam jak na bombach do weta, bo myślałam, że pojawił się krwiomocz). Na szczęście to tylko piasek, nie ma śladu krwi, ale trzeba pilnować, aby podawane jedzonko zawierało mniej wapnia, a było bardziej moczopędne i przeciwzapalne.
Jest też super wiadomość... Dziś rano fajna rodzinka zapytała o chłopaków, może jeden z nich niedługo będzie miał żonę i nowy kochający domek? Ale na razie ciii, nie chcę zapeszać
Kilka świeżych fotek:
