sosnowa pisze:One są cudowne! A problemy skórne u teddików to częsta przypadłość, ale jak reszta w normie, to nie jest to znowu jakiś wielki problem.
A jakie to smarowidło? Bo Otonia co prawda nie teddik, ale też coś ją tam ciągle skórnie spotyka.
Mamy Allederm, Malaseb i Marfloxin, bo jest lekki stan zapalny skórki. Uszy trzeba czyścić codziennie, bo woskowiny mnóstwo. Widać poprawę. Dr Maja stwierdziła, że stan uszek (małżowin) bardzo zmienił się na lepsze, bo na początku strasznie były złuszczone - aż sztywne, prawie nie widać ich było spod martwej warstwy naskórka. Prośka gubi pozlepiane kłaczki sierści, ale znacznie mniej, niż wcześniej. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Mała szefowa kocha swoją towarzyszkę bardzo, więc na domek dla obydwu będziemy czekać cierpliwie do skutku. Ten, kto się na misiaczki zdecyduje, musi być świadomy, że ślicznotki wymagają większej uwagi i staranniejszej pielęgnacji, niż, np. świnki gładkowłose. Tu o zaniedbanie jest niezmiernie łatwo. Pierwszy raz mam teddikowate futerka... W dotyku zupełnie inne, nawet zachowują się specyficznie - są niesamowicie kontaktowe, choć nieco jeszcze lękliwe. I gadają. Dużo i głośno! Mają najlepsze czujniki spożywcze i najbardziej przenikliwy sygnał alarmowy w porze karmienia. Normalnie, syreny...!

Z tego powodu, żeby nie zwariować, im najpierw napełniam michę spyżą. Umieją się dziołszki urządzić, muszę przyznać...

Dobre chwile są jak wisienki na torcie...