Szczerze, nie mam pojęcia. Gdyby było od siana to chyba wszyscy by mieli, a na sześciu chłopa wszołów dostało tylko trzech... Profilaktycznie całe stado na iwermektynie, żywych już nie ma. Wrócę z Gdańska i zakroplę drugą dawkę
Na razie proszę i csssiiii...
(pod)podkowiańskie prosiaki| ból rozstania, radość powitań
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- Polena
- Posty: 75
- Rejestracja: 23 lis 2017, 21:39
- Miejscowość: Warszawa/Kanie
- Kontakt:
- jolka
- Wiceprezes ds. adopcyjnych
- Posty: 7796
- Rejestracja: 27 sie 2014, 20:57
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: (pod)podkowiańskie prosiaki | Kordianek [*]
Chantal Jaśminka TM /16.11.2014
Kafelek TM 04.06.2018-
Zuzia TM 21.06.2018
Myszka TM 26.12.2018
Grusia TM 15.11.2019
Patryczek TM-21.12.2020
Olala TM-2.04.2021
Agatka TM-8.07.2021
Blusia TM-6.08.2021
Kafelek TM 04.06.2018-
Zuzia TM 21.06.2018
Myszka TM 26.12.2018
Grusia TM 15.11.2019
Patryczek TM-21.12.2020
Olala TM-2.04.2021
Agatka TM-8.07.2021
Blusia TM-6.08.2021
- Polena
- Posty: 75
- Rejestracja: 23 lis 2017, 21:39
- Miejscowość: Warszawa/Kanie
- Kontakt:
Re: (pod)podkowiańskie prosiaki| ból rozstania, radość powit
To u nas tak... Powinnam częściej aktualizować wątek. Ostatnio odezwałam się, kiedy miał przyjechać do nas Asasello od Falbali. Dotarł, chował się, darł pyszczek i ukradł nam serca. A potem je rozbił na kawałki, kiedy w moje urodziny cichutko odszedł... Znalazłam go wzdętego i zimnego w rogu klatki. Zdążyłam tylko wyjąć termofor i po kwadransie już go nie było
Co więcej, trzy tygodnie wcześniej odszedł Benek. Dużo schudł w krótkim czasie, doktor Magda wymacała cystę na tarczycy. Po szybkich badaniach musieliśmy ciąć, bo dziadostwo było bardzo aktywne hormonalnie. Operacja się udało, a Blondyn wziął i się nie obudził... Doktor walczyła o niego przez tydzień - leżał w inkubatorze, był karmiony sondą. Ze względu na brak poprawy podjęłyśmy wspólną decyzję o odpuszczeniu mu. Jestem na siebie zła, bo zawiozłam go na stosunkowo prosty zabieg. Było ciepło, jechał w transporterze w koszyku mojego roweru. Dałam mu buziaka i powiedziałam "do zobaczenia". Nawet mi przez głowę nie przyszło, że już go nie zobaczę...
Olek dorobił się na starość kamieni w pęcherzu. Zawiozłam go na cito do lecznicy, kiedy rano zobaczyłam, że cała klatka jest we krwi. Jeszcze tego samego dnia odbyła się operacja, doktor Magda wypłukała cały osadi wyjęła dwa spore kamienie. Po kilku dniach w szpitaliku, Olo, odpukać - dochodzi do siebie.
Z weselszych wiadomości w poniedziałek przyjechał do nas z Krakowa taki oto puchaty jegomość
Co więcej, trzy tygodnie wcześniej odszedł Benek. Dużo schudł w krótkim czasie, doktor Magda wymacała cystę na tarczycy. Po szybkich badaniach musieliśmy ciąć, bo dziadostwo było bardzo aktywne hormonalnie. Operacja się udało, a Blondyn wziął i się nie obudził... Doktor walczyła o niego przez tydzień - leżał w inkubatorze, był karmiony sondą. Ze względu na brak poprawy podjęłyśmy wspólną decyzję o odpuszczeniu mu. Jestem na siebie zła, bo zawiozłam go na stosunkowo prosty zabieg. Było ciepło, jechał w transporterze w koszyku mojego roweru. Dałam mu buziaka i powiedziałam "do zobaczenia". Nawet mi przez głowę nie przyszło, że już go nie zobaczę...
Olek dorobił się na starość kamieni w pęcherzu. Zawiozłam go na cito do lecznicy, kiedy rano zobaczyłam, że cała klatka jest we krwi. Jeszcze tego samego dnia odbyła się operacja, doktor Magda wypłukała cały osadi wyjęła dwa spore kamienie. Po kilku dniach w szpitaliku, Olo, odpukać - dochodzi do siebie.
Z weselszych wiadomości w poniedziałek przyjechał do nas z Krakowa taki oto puchaty jegomość
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: (pod)podkowiańskie prosiaki| ból rozstania, radość powit
Przeokropnie mi przykro.
Ale też i bardzo się cieszę, Szalone Miśki to grunt!
Ale też i bardzo się cieszę, Szalone Miśki to grunt!