anka było dokładnie tak jak u Twojej świnki.
Wiem, że nie powinnam się zamartwiać bo to nie pomoże. Wiem też, że powinnam się cieszyć z tego, że jeszcze z nami jest i dobrze funkcjonuje. No ale co ja poradzę, że chciałabym żeby nigdy nie chorowały, żeby czuły się tak jak za młodu i żeby były ze mną zawsze

Za pierwszym razem to co widziałam to był upadek związany z zachwianiem równowagi podczas drapania. Za bardzo się wykręciła bo chciała podrapać się po plecach i zwyczajnie się przewróciła (ja akurat siedziałam obok przy stole i wszystko widziałam i mogłam szybko ją postawić na nogi). Wczoraj nie wiem co się stało. Najadła się i poszła na poduszkę. Myślałam, że poszła spać ale jak zerknęłam to ona leżała na plecach.
Zamówiłam jej jeszcze jedną butelkę rodicare senior (bo już nam się skończyło...) i rodicare artrin na stawy. Zobaczymy co wet powie (czy to wystarczy czy damy coś mocniejszego na stawy i ścięgna).
Oczywiście boję się też diagnozy jeśli chodzi o Tolciowe zęby

Nie chcę ją narażać na ból i być może ten zabieg spowoduje, że już nigdy nie będzie normalnie jadła i będę musiała karmić ją papkami
Żeby było mało to jutro Frugo idzie na kompleksowe badanie (wysyłamy krew do laboratorium i robimy mu usg). Od dłuższego czasu wymyśla z jedzeniem. Niby jest głodny bo podchodzi do miski ale bardzo mało rzeczy teraz mu smakuje. Nie wspomnę o tym, że kupuję jakieś wymyślone drogie saszetki a on tego nie chce jeść

Od zawsze jadł gourmety ale to totalny syf

Od dłuższego czasu walczę z nim żeby przejść na coś lepszego ale on ma inne zdanie na ten temat... W związku ze słabym apetytem schudł i teraz waży 4,8 kg. Latem dobił do 5,3 kg ale wtedy jadł praktycznie samo mięso więc się trochę upasł. Usg też mu zrobimy bo nie podoba mi się, że czasami sika raz/dwa razy dziennie a kiedyś sikał częściej...
Cioci Mruczek też się pochorował (prawdopodobnie przeziębienie ale tak warczał i syczał podczas badania, że nic nie było słychać tylko temperatura była wyznacznikiem bo miał 40 stopni...). Dostał antybiotyk dwutygodniowy bo u niego nie ma szans ani podawać tabletek ale codziennie go kłuć zastrzykami... Na szczęście już jest lepiej. Było wesoło podczas badania bo musiałam założyć grube rękawice i się na nim położyć bo cwaniak tak się rzucał i atakował... A waży "tylko" 6,3 kg... No cóż Mruczek to jest kot do podziwiania a nie do głaskania;)
Także końcówka tego roku u nas chorowita...