Z cyklu "Opowieści z księgarni" -
On:Dzień dobry, czy mógłbym wymienić książkę?
Ja: Nie wymieniamy książek
On:Ale nie, nie chodzi mi o wymianę. Chciałbym wymienić tę książkę na taką samą.
Ja:Tę książkę na taką samą?
On:Tak. Bo widzi pani, ona ma być na prezent. Kilka dni temu kupowałem tę książkę ( Obcy, Camus)
Ja/w myśli – A jakże, pamiętam, wybierałeś z trzech identycznie wyglądających egzemplarzy przez pół godziny
Tak, pamiętam – mruczę
On:Właśnie, pani nawet pamięta. No więc ona ma być na prezent i proszę tu spojrzeć – tu jest takie, właściwie niewidoczne, ale jakby pod słońce spojrzeć ( rzecz się dzieje w lutym, w pochmurny dzień, o zmierzchu, konkretnie o 16.20) to wtedy …
Ja:Wie pan, jak jest niewidoczne to prawdopodobnie trudno będzie mi zauważyć. Śmiało, proszę wymieniać.
On/zupełnie niezrażony:To ja właśnie wymieniam ...
To coś podobnie jak moja znajoma wetka zawsze mnie pocieszała. Przychodze z chorym zwierzakiem. PAnikuje i pytam:
Ja: Czy ona/On umrze?
Ania : Kiedyś na pewno?
Albo
Ja: On/Ona będzie żyć?
Ania: Tak, aż do śmierci.
Byliśmy dziś, wydatnie powiększając obsuwę u weta.
Edek w narkozie miał obejrzane zęby, było trochę zadziorów ale dziąsła nie były poranione. Zostało zrobione zdjęcie RTG - wyszedł stan zapalny któregoś z tylnych zębów. Wyrywamy w piątek. Zbieram też bobki z trzech dni i zrobimy badania.
Dla towarzystwa pojedzie też w piątek Ludek, przy okazji zrobią mu 2 razy badanie glukometrem, oraz dr Oliwia (okulista) zajrzy w oczy. Na lewym zaćma, na prawym - coś.
Widziałam też Tanię Marzenki, wyglądała kwitnąco. Strupek mały. Ruszała szczęką i łypała na mnie okiem z eleganckiego domku. Wyglądała jakby miała podejrzenia co do moich zamiarów. Pewnie podejrzewała że chcę zabrać jej zapasy warzyw