Nie, takie doświadczenia jak uwiecznione na zdjęciach są mi zupełnie obce, moje babeczki przyczajają się w klatce zazwyczaj, czasem połażą trochę dookoła ale generalnie bardzo szybko hopsają z powrotem. Presję psychiczną w sprawach karmienia wywierają ale z dystansu, tzn Bunia wystaje z klatki wsparta na dwóch łapkach i się drze, albo czasem obie się drą. Masakry po domu nie robią, oczywiście oprócz sikania i kupczenia w okolicach klatki. Jakbym zostawiała jakieś siana, pokarmy w zasięgu ich zębów to oczywiście byłoby rozerwane i obsikane od środka, ale już nie mają takich okazji. Ewentualnie chciałyby wleźć do torby ze śmieciami trocinowymi ale też nie mają już okazji.
A z pokoju nie wyjdą za nic, parę razy wystawiłam je do salonu to siedziały w jednym miejscu przerażone aż je postawiłam trochę bliżej i nakierowałam dziobem w stronę drzwi od pokoju...

To już rok minął a one wciąż są codziennie prawie przekonane że jestem jakimś seryjnym świniowym mordercą, co tylko czyha żeby je przerobić na kotlety...

Fajnie byłoby mieć taką odważną świnię jak Ryan, żeby sobie łaziła swobodnie po chacie i wtykała wszędzie nosa...