Trzymajcie, trzymajcie, bo nikt nie pyta o łobuziaków

A tyle pracy wykonali, tak wielkie postępy zrobili...chyba nie miałam jeszcze świnek, które tak bardzo zmieniłyby się w DT. Chłopcy byli sparaliżowani strachem, podczas brania na ręce zachowywali się jak pod narkozą- luźni, bezwładni, a widzą możliwość ucieczki, rzucali się na łeb, na szyję. A teraz? Są wspaniali!
Filip sam podchodzi do drzwiczek po warzywa, uwielbia być głaskany. Maks - ze strasznego agresora, bardzo złagodniał, rzadko goni Filipa, a gdy już zamierza to zrobić, wystarczy powiedzieć "Maksiu, nie wolno" i od razu odpuszcza. Tak bardzo zasługują na kochających ludzi...
