Merinka kudłata Małpeczka [*] 06.03.2018 [*]
: 20 mar 2018, 0:59
Merinka zawsze była częścią naszej świnkowej rodzinki, mimo że bywała w różnych domach stałych. Dała mi jedno z największych cudów - Ginger. Wprowadziła się do Suzetki i z nią zmieniały domy, wciąż nie mogąc zagrzać miejsca. Nie zasłużyła na taki los - więc po kolejnym zwrocie, gdy byłam pewna że ma już prawie 5 lat, postanowiłam, że nigdzie dalej nie idą. I tak Małpeczka dożyła u mnie swych dni - zawsze nienażarta, tchórzliwa kupka futra, dla innych bab nieznośna, skoczna, i na swój sposób niezwykła. W czasie choroby pokazała, jak potrafi być kochana, jak grucha uroczo (zupełnie jak Ging)...
Trafiła do SPŚM razem z moją Whisper, wcześniej przeszły naprawdę ciężkie chwile, żyjąc w klitce, w brudzie, smrodzie i ze stadem innych zwierząt. Patologia... Whisper trafiła do mnie po urodzeniu młodych, Merinka po odchowaniu swoich trafiła na Suzetkę... Ale do domów stałych szczęścia nie miała. Ostatnimi czasy niedomagała, leczona na nerki, nie miała apetytu. Ostatnie badania, już pośmiertne wyniki, pokazały że miała białaczkę. Jej ostatnia godzina była czystym cierpieniem. A ja nic nie mogłam zrobić - ani pomóc jej odejść (nie dobiłam się do weta) ani uśmierzyć jej bólu... Cierpiałam z nią. Merinko, Małpeczko kochana, mam nadzieję, że dobrze Ci u nas było. Choć nigdy oficjalnie, byłaś moją świnką, częścią stada. Wyrwałaś kolejną dziurę w moim sercu. Czuję tylko bezsilność i smutek... Mam nadzieję, że jesteś już z dziewczynami i Sheerankiem. I że nic Cię nie boli...
Trafiła do SPŚM razem z moją Whisper, wcześniej przeszły naprawdę ciężkie chwile, żyjąc w klitce, w brudzie, smrodzie i ze stadem innych zwierząt. Patologia... Whisper trafiła do mnie po urodzeniu młodych, Merinka po odchowaniu swoich trafiła na Suzetkę... Ale do domów stałych szczęścia nie miała. Ostatnimi czasy niedomagała, leczona na nerki, nie miała apetytu. Ostatnie badania, już pośmiertne wyniki, pokazały że miała białaczkę. Jej ostatnia godzina była czystym cierpieniem. A ja nic nie mogłam zrobić - ani pomóc jej odejść (nie dobiłam się do weta) ani uśmierzyć jej bólu... Cierpiałam z nią. Merinko, Małpeczko kochana, mam nadzieję, że dobrze Ci u nas było. Choć nigdy oficjalnie, byłaś moją świnką, częścią stada. Wyrwałaś kolejną dziurę w moim sercu. Czuję tylko bezsilność i smutek... Mam nadzieję, że jesteś już z dziewczynami i Sheerankiem. I że nic Cię nie boli...