niezidentyfikowana choroba?
: 01 lut 2018, 10:57
Dzień dobry!
Na wstępie przepraszam, jeśli piszę w niewłaściwym dziale, ale nie mam pojęcia, gdzie zaklasyfikować problem.
Mam prawie 4-letnią świnkę, samca. Z reguły dominujący, zawsze gonił młodszego, dogryzał mu. Od soboty jest osowiały, bardzo mało je, schudł, siedzi w kącie i ma nastroszone futerko. Byliśmy u weta (w przychodni dra Kocota, ale badał inny lekarz), skorygował zęby i powiedział, że jeśli się nie poprawi, to mamy wrócić, bo to oznacza, że problem nie jest w zębach. W międzyczasie próbowałam dokarmiać zmieloną karmą - papki ze strzykawki jeść nie chciał, ale jak zrobiłam taką gęstszą, że dało się z niej zrobić kulkę, to po obtoczeniu w mięcie nawet jadł. Minęła ponad doba, a śwince się nie poprawiło, więc pojechaliśmy znowu. Przyjęła nas młoda lekarka, która po badaniu oznajmiła, że to nieprawda, że świnka nie je (bo przed sprawdzeniem zębów musiała jej wyciągać jedzenie z buzi) i ona nie widzi nic niepokojącego. Mówiłam, że jest osowiały i to do niego niepodobne, ale powiedziała, że jedyne co może zrobić to dać zastrzyk na poprawienie apetytu. Odniosłam wrażenie, że wzięła mnie za jakąś histeryczkę.
Po zastrzyku rzeczywiście był trochę lepszy, zaczął jeść siano i ogórka, ale twardą karmę nadal wypluwał. Zastrzyk dostał we wtorek. Widzę, że coś tam je, ale głównie ogórki i siano, czasem trochę marchewki, ze strzykawki już w ogóle nie je, suchej karmy też nie. Próbowałam go trochę przegonić po pokoju, troszkę pobiegał, ale szybko się zmęczył i zaszył w kącie. Nie wiem, co się dzieje, kupy robi normalne, sika, więc to chyba nie jest kwestia niejedzenia. Nie ma innych objawów prócz ograniczonej diety, apatii i słabości. Brzuszek go raczej nie boli (próbowaliśmy delikatnie naciskać na niego). Cały czas leży na ciepłym termoforze albo chce być na rękach, sam nie rusza się z miejsca. Młody go wygania z klatki i gnębi, więc ewidentnie jest coś nie tak, ale przy weterynarzu jest pobudzony i nie sprawia wrażenia chorego (domyślam się, że to przez stres).
Co to może być? Co robić? Jeśli od soboty świnka jest w takim stanie, to dla mnie wyraźny sygnał o czymś złym. Z drugiej strony weterynarz, który nie widzi nic takiego (wręcz dała mi odczuć że niepotrzebnie targam świnkę). Kazała kupić Gerbera i mu wstrzykiwać do pyszczka, ale kiepsko to widzę... Czy ktoś miał podobnie? Jak mu pomóc, żeby znów był pełen życia?
Na wstępie przepraszam, jeśli piszę w niewłaściwym dziale, ale nie mam pojęcia, gdzie zaklasyfikować problem.
Mam prawie 4-letnią świnkę, samca. Z reguły dominujący, zawsze gonił młodszego, dogryzał mu. Od soboty jest osowiały, bardzo mało je, schudł, siedzi w kącie i ma nastroszone futerko. Byliśmy u weta (w przychodni dra Kocota, ale badał inny lekarz), skorygował zęby i powiedział, że jeśli się nie poprawi, to mamy wrócić, bo to oznacza, że problem nie jest w zębach. W międzyczasie próbowałam dokarmiać zmieloną karmą - papki ze strzykawki jeść nie chciał, ale jak zrobiłam taką gęstszą, że dało się z niej zrobić kulkę, to po obtoczeniu w mięcie nawet jadł. Minęła ponad doba, a śwince się nie poprawiło, więc pojechaliśmy znowu. Przyjęła nas młoda lekarka, która po badaniu oznajmiła, że to nieprawda, że świnka nie je (bo przed sprawdzeniem zębów musiała jej wyciągać jedzenie z buzi) i ona nie widzi nic niepokojącego. Mówiłam, że jest osowiały i to do niego niepodobne, ale powiedziała, że jedyne co może zrobić to dać zastrzyk na poprawienie apetytu. Odniosłam wrażenie, że wzięła mnie za jakąś histeryczkę.
Po zastrzyku rzeczywiście był trochę lepszy, zaczął jeść siano i ogórka, ale twardą karmę nadal wypluwał. Zastrzyk dostał we wtorek. Widzę, że coś tam je, ale głównie ogórki i siano, czasem trochę marchewki, ze strzykawki już w ogóle nie je, suchej karmy też nie. Próbowałam go trochę przegonić po pokoju, troszkę pobiegał, ale szybko się zmęczył i zaszył w kącie. Nie wiem, co się dzieje, kupy robi normalne, sika, więc to chyba nie jest kwestia niejedzenia. Nie ma innych objawów prócz ograniczonej diety, apatii i słabości. Brzuszek go raczej nie boli (próbowaliśmy delikatnie naciskać na niego). Cały czas leży na ciepłym termoforze albo chce być na rękach, sam nie rusza się z miejsca. Młody go wygania z klatki i gnębi, więc ewidentnie jest coś nie tak, ale przy weterynarzu jest pobudzony i nie sprawia wrażenia chorego (domyślam się, że to przez stres).
Co to może być? Co robić? Jeśli od soboty świnka jest w takim stanie, to dla mnie wyraźny sygnał o czymś złym. Z drugiej strony weterynarz, który nie widzi nic takiego (wręcz dała mi odczuć że niepotrzebnie targam świnkę). Kazała kupić Gerbera i mu wstrzykiwać do pyszczka, ale kiepsko to widzę... Czy ktoś miał podobnie? Jak mu pomóc, żeby znów był pełen życia?