Mila [*] i Lexi [*]
: 26 lis 2017, 21:07
Chciałam się podzielić smutną wiadomością. Nasze świneczki odeszły za TM. Były z nami od początku listopada 2012 roku, czyli przez 5 lat. Obie były z jednej adopcji od SPŚM. Jak do nas przybyły, to Mila miała chyba 6 m-cy, a Lexi 3 m-ce. To były mamusia z córeczką.
Lexi przydarzył się wypadek w sierpniu - z mojej winy. Niechcący nie domknęłam drzwi do pokoju wychodząc do toalety. Świnki zostały na wybiegu, a w domu był gościnnie pies. Niestety, wszedł do pokoju
Lexi dokończyła żywota na moich rękach po kilku minutach. Wyłam po tym zdarzeniu razem z synkiem przez cały weekend. Po tym zdarzeniu Mila została sama.
Niestety, na przełomie października i listopada Mila zaczęła niedomagać. Zaczęło się lekką biegunką, potam nie jadła zbyt dużo. Nie mogłam pojechać oz razu do "Zwierzyńca" do dr Piaseckiego, bo nie miałam z kim syna zostawić. Dokarmiałam Milę z ręki, wydawało się, że jest lepiej, ale pojawił się krwiomocz. Zwolniłam się z pracy i pojechałam do weta, ale za późno. W badaniu wyszły kamienie w układzie moczowym i guzy w układzie rozrodczym. Dostała leki i karmę ratunkową. Dokarmiałam ją cały weekend ze strzykawki, ale w niedzielę wieczorem nie chciała już przełykać, więc nawet leków nie mogłam jej podać. 13.11.2017 rano zdecydowałyśmy z panią doktor w "Zwierzyńcu" o uśpieniu Mili.
Myślałam, że już się pozbierałam, ale nadal ryczę.
Lexi przydarzył się wypadek w sierpniu - z mojej winy. Niechcący nie domknęłam drzwi do pokoju wychodząc do toalety. Świnki zostały na wybiegu, a w domu był gościnnie pies. Niestety, wszedł do pokoju

Niestety, na przełomie października i listopada Mila zaczęła niedomagać. Zaczęło się lekką biegunką, potam nie jadła zbyt dużo. Nie mogłam pojechać oz razu do "Zwierzyńca" do dr Piaseckiego, bo nie miałam z kim syna zostawić. Dokarmiałam Milę z ręki, wydawało się, że jest lepiej, ale pojawił się krwiomocz. Zwolniłam się z pracy i pojechałam do weta, ale za późno. W badaniu wyszły kamienie w układzie moczowym i guzy w układzie rozrodczym. Dostała leki i karmę ratunkową. Dokarmiałam ją cały weekend ze strzykawki, ale w niedzielę wieczorem nie chciała już przełykać, więc nawet leków nie mogłam jej podać. 13.11.2017 rano zdecydowałyśmy z panią doktor w "Zwierzyńcu" o uśpieniu Mili.
Myślałam, że już się pozbierałam, ale nadal ryczę.