Mój najkochańszy Filipek
: 02 wrz 2013, 8:20
Filip odszedł ponad 2 lata temu,ale jakoś zawsze ciężko mi było to wszystko napisać.Filipa kupili mi rodzice w sklepie zoologicznym .Był typową rozetka tricolor.Muszę jednak przyznać,że już po 2-3 miesiącach zaczął chorować.Jak to Filip lubił być głaskany i któregoś dnia ja głaskając go zauważyłam ,że na jego skórze coś się pojawiło od razu stwierdziłam ,że trzeba pojechać do weterynarza. Pani weterynarz powiedziała ,że jest zdziwiona ,że tak szybko się zorientowałam.Bodajże miał zapalenie skóry ,ale skończyło się na przyjeżdżaniu co tydzień na zastrzyki i tak przez cały miesiąc.Potem było przez kilka miesięcy było bardzo dobrze.Aż do pewnego dnia.W dzień było dobrze,a wieczorem Filip nie mógł utrzymać się na łapkach , nie jadł.Na następny dzień pojechaliśmy do weterynarza .Okazało się ,że już nic nie da się zrobić ,że on umiera.Stanęłam jak wryta.Pamiętam tylko ,że zgodziłam się na uśpienie nie chciałam ,żeby się męczył.Nie potrafiłam się z Nim nawet pożegnać ,spojrzałam się na Niego ostatni raz i pomyślałam jak bardzo Go kocham i wyszłam.Nie chciałam sie z Nim żegnać , nie potrafiłam .Chciałam Go zapamiętać jak wesołego Filipka taki jaki był.Wszystko dotarło do mnie w domu.Widok pustej klatki.Ryczałam jak glupia przez kilka dni było ze mną kiepsko.Potem jak już sie trochę pozbierałam klatkę posprzątałam i sprzedałam byle tylko mi nie przypominała.Nie chciałam innej świnki .Prawdopodobnie Filipa za drugim razem zaatakował wirus.Caly czas sie obwiniam ,że to ja cos zle zrobilam ,ze nie dopilnowałam ,ale kiedy tylko zauważyłam coś zawsze jechalam do weterynarza,ale najważniejsze ,ze teraz już nie cierpi .Cały czas będę pamiętać o moim Filipku 
