Niezidentyfikowana infekcja
: 28 lis 2016, 11:19
Szukam pomocy w związku z jakimś zaraźliwym cholerstwem, które trapi Remika,a teraz już Pana Świnia(mieszkają razem).
Na początku Remik chudł. Nie jakoś spektakularnie, ale powoli i systematycznie. Z wagi 1050 g zrobiło się 870, a teraz dojeżdża do 820. Był osowiały, lejący. Najchętniej siedziałby w rogu klatki i żeby nikt go nie ruszał. Poszłam do weta na badania i oto co wyszło:
WBC- 42 norma 2,90-14,4
Lym - 35,3 norma 1,40-10,7
Baso 0,416 norma 0,010-0,110
t4 wolna < 0,300 norma 1,26+-0,41mg/dl
t4 całkowita0,913 norma 2,9+-0,6mg/dl
profile nerkowy i wątrobowy są ok, bobki na obecność pasożytów są zbadane, niczego nie stwierdzono. Brak jakichkolwiek guzków na tarczycy.
Wetki z Władysławowa i z Pucka zinterpretowały ten stan jako infekcję, ale nie wiadomo czego. Zwierzak ma apetyt, sika normalnie i bobczy obficie. Wdrożyliśmy antybiotyk, an który Remik nie reagował zbyt dobrze. Wyglądał tak jakby chciał się zwijać z tego świata, schudł dodatkowo o ok. 60 gramów. Po trzeciej dawce zdecydowałam się na odstawienie leku. Po jakimś tygodniu Remik jakby ożywił się. Zaczął już normalnie biegać po klatce, oczy zaczęły błyszczeć, ale waga jest nadal niska i chce ruszyć z miejsca.
Jakby problemów było mało, od jakiegoś czasu zaczął chudnąć Pan Świń. Jadł, brykał, więc stwierdziłam, że to może wynikać z jakichś zatargów ze Szczurkiem, który mieszka za kratkami obok, bo oni ciągle rywalizują o względy Remika. Wczoraj zauważyłam, że Remik i Pan Świń bardzo się przytulają pod hamakiem i siedzą tak kilka godzin. Patrzę, a Pan Świń ma zaropiałe oczka, nastroszoną sierść i jest lejący i obolały. Te same objawy, co wcześniej u Remiczka. Mój wniosek jest taki, że świnie chorują na jakąś zaraźliwą infekcję. Wyrzuciłam już Szczurka z pokoju, ale teraz muszę wytropić tę zarazę. Czy zrobić im posiew z bobków? Może z krwi? Nie wiem co dalej, moje wetki też nie wiedzą.
Na początku Remik chudł. Nie jakoś spektakularnie, ale powoli i systematycznie. Z wagi 1050 g zrobiło się 870, a teraz dojeżdża do 820. Był osowiały, lejący. Najchętniej siedziałby w rogu klatki i żeby nikt go nie ruszał. Poszłam do weta na badania i oto co wyszło:
WBC- 42 norma 2,90-14,4
Lym - 35,3 norma 1,40-10,7
Baso 0,416 norma 0,010-0,110
t4 wolna < 0,300 norma 1,26+-0,41mg/dl
t4 całkowita0,913 norma 2,9+-0,6mg/dl
profile nerkowy i wątrobowy są ok, bobki na obecność pasożytów są zbadane, niczego nie stwierdzono. Brak jakichkolwiek guzków na tarczycy.
Wetki z Władysławowa i z Pucka zinterpretowały ten stan jako infekcję, ale nie wiadomo czego. Zwierzak ma apetyt, sika normalnie i bobczy obficie. Wdrożyliśmy antybiotyk, an który Remik nie reagował zbyt dobrze. Wyglądał tak jakby chciał się zwijać z tego świata, schudł dodatkowo o ok. 60 gramów. Po trzeciej dawce zdecydowałam się na odstawienie leku. Po jakimś tygodniu Remik jakby ożywił się. Zaczął już normalnie biegać po klatce, oczy zaczęły błyszczeć, ale waga jest nadal niska i chce ruszyć z miejsca.
Jakby problemów było mało, od jakiegoś czasu zaczął chudnąć Pan Świń. Jadł, brykał, więc stwierdziłam, że to może wynikać z jakichś zatargów ze Szczurkiem, który mieszka za kratkami obok, bo oni ciągle rywalizują o względy Remika. Wczoraj zauważyłam, że Remik i Pan Świń bardzo się przytulają pod hamakiem i siedzą tak kilka godzin. Patrzę, a Pan Świń ma zaropiałe oczka, nastroszoną sierść i jest lejący i obolały. Te same objawy, co wcześniej u Remiczka. Mój wniosek jest taki, że świnie chorują na jakąś zaraźliwą infekcję. Wyrzuciłam już Szczurka z pokoju, ale teraz muszę wytropić tę zarazę. Czy zrobić im posiew z bobków? Może z krwi? Nie wiem co dalej, moje wetki też nie wiedzą.